
Wczoraj wieczorem Adam Hofman w telewizji Polsat powiedział, że odszkodowania klientom Amber Gold powinno ostatecznie – jeśli zawiodło – wypłacić państwo. A Anna i Klaus Bachmann piszą dziś o tym, że taka "opieka" państwa nad klientami Amber Gold i podobnych mu instytucji byłoby wielkim błędem.
Jeśli udowodnimy w komisji śledczej, ze państwo polskie zawiodło w sprawie Amber Gold, to państwo polskie powinno wypłacić odszkodowania klientom Amber Gold.
Nie wiadomo, co prawda, co ma oznaczać enigmatyczny termin "państwo zawiodło" – czy chodzi o to, że Marcin P. prowadzi biznes wbrew prawu czy o to, że państwo nie ostrzegło obywateli przed Amber Gold? Jeśli to pierwsze – trudno to uznać za przyczynek do tego, by obywatele, wszak finanse państwa składają się w dużej mierze z podatków, płacili za błędy poszczególnych osób w prokuraturze. Za te błędy – nieważne jak – zapłacić muszą winni.
Jeśli zaś posłowi Hofmanowi chodziło o drugi aspekt, o którym wciąż mówi PiS – czyli tym, że państwo powinno ostrzec obywateli przed podejrzanym biznesem – również trudno znaleźć tu powód dla takiego myślenia. Jak bowiem już wiemy, do oddziałów Amber Gold przychodzili klienci nawet już po rozpętaniu medialnej burzy. Czyli – ostrzeżenia i tak na nic się zdały.
Wypowiedź Hofmana można, a wręcz należy traktować jako oficjalne stanowisko partii – jest on w końcu jej rzecznikiem prasowym. Jak się jednak okazuje, jego opinia w Prawie i Sprawiedliwości wygląda na… odosobnioną.
Zastanówmy się jednak przez chwilę – czy wypłacanie odszkodowań klientom Amber Gold z państwowych pieniędzy miałoby w ogóle sens? Pomijając oczywiście fakt, czy istnieją podstawy do wypłacania takich odszkodowań.
Innego zdania jest jednak Ireneusz Jabłoński, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. –
Jeżeli zostanie potwierdzone, że nie został zapewniony odpowiedni poziom bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, tyczy się to głównie sądów rejestrowych, które być może nie powinny były w ogóle zarejestrować tej spółki, to klienci Amber Gold mieliby powód do roszczeń wobec państwa.
Temu, by państwo "opiekowało się" klientami Amber Gold i podobnych mu instytucji, sprzeciwiają się też Anna i Klaus Bachmann. W swoim tekście w "Gazecie Wyborczej" stwierdzają, że nie można z klientów AG robić ofiar, bo są oni sobie sami winni.
Gdyby państwo zgodziło się na wyrównanie strat każdemu, kto kreuje się na ofiarę, wychowałoby obywateli na bezmyślnych konsumentów oraz przysparzałoby oszustom i nieodpowiedzialnym przedsiębiorcom dodatkowych klientów.
Państwo Bachmann wskazują też, że obywatele – pewni otrzymania rekompensat za nietrafione inwestycje, o których "państwo ich nie ostrzegło" – przestaliby się zastanawiać nad zasadnością swoich decyzji. Mogliby inwestować gdzie chcą, i w co chcą, a jak stracą – trudno, państwo wyrówna. Bachmannowie zaznaczają też, że państwo ostrzegało o ryzyku "inwestowania" w Amber Gold. Ale to nie znaczy, że państwo ma też zakazywać uprawiania hazardu, a tym bardziej – ponoszenia odpowiedzialności za czyjąś przegraną w kasynie.

