Arabska stacja telewizyjna przeprowadziła wywiad z polskim posłem w kontekście wielokulturowości i polityki imigracyjnej. Kiedy dyskusja zeszła na temat zamachów terrorystycznych, Dominik Tarczyński pokazał pokaźne dziury w logice.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Rozmowa dotyczyła polskiej polityki imigracyjnej. Brytyjczyk Mehdi Hasan zauważył, że nasz kraj nie jest do końca przeciwny uchodźcom. Przyjęliśmy 2 miliony Ukraińców. Polska, według dziennikarza stacji, nie chce przyjmować uchodźców o innym kolorze skóry niż biała. Tarczyński przyznał, że chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo w kontekście nielegalnych imigrantów.
Hasan wypomniał mu, że podobną retorykę mają politycy na Wielkiej Brytanii w kontekście polskich imigrantów. Zarzucił mu hipokryzję, gdyż tak samo można generalizować opinię o naszych rodakach na podstawie pojedynczych przestępstw dokonywanych na Wyspach.
Tarczyński zapytał więc: a ilu Polaków wysadziło się w powietrze? Wytłumaczył, że większość terrorystów to muzułmanie. I wtedy zaczęło się.
Prowadzący rozmowę przypomniał, że większość tegorocznych ataków terrorystycznych w USA dokonali niemuzułmanie, a jeden z najgorszych przeprowadził biały, skrajnie prawicowy chrześcijanin (w marcu zaatakowano dwa meczety w Christchurch w Nowej Zelandii, zamachowcy zabili w sumie 50 osób). – Czy mam teraz obwiniać wszystkich białych chrześcijan za to, co zrobił ten mężczyzna? – zapytał retorycznie redaktor.
Tarczyński uniknął odpowiedzi na to pytanie i powiedział, że różnica pomiędzy zamachami przeprowadzonymi przez muzułmanów i pozostałych polega na czymś innym. Poseł przyznał, że potępia takie działania. Jednak, według niego, przy zamachach terrorystycznych na chrześcijan, wszyscy imamowie biją brawo, bo chcą zabić wszystkich niewiernych.
Hasan zarzucił mu kłamstwo i generalizację. Przypomniał mu sytuację po zamachu na redakcję "Charlie Hebdo". – Król Jordanii, premier Turcji, minister spraw zagranicznych Egiptu, prezydent Autonomii Palestyńskiej i wielu innych przywódców dosłownie szło w marszu ulicami Paryża w geście solidarności z niemuzułmańskimi ofiarami. Nie przypominam sobie ciebie ani nikogo z polskiego rządu maszerującego w Chirstchurch w geście solidarności z muzułmańskimi ofiarami ataku – zauważył Hasan.
Tarczyński wyśmiał wszelkie akcje solidarnościowe w stylu zapalania świeczek i malowania ulic. Nazwał je "żartem".
Potem prowadzący przypomniał, że zamachowiec z Nowej Zelandii miał na karabinie napisane różne hasła, w tym nazwisko Feliksa Kazimierza Potockiego - bohatera Bitwy pod Wiedniem. Dziennikarz zapytał Tarczyńskiego, dlaczego Polacy nie pojawili się w Christchurch i nie wyparli się Potockiego oraz nie przyznali, że atak nie miał związku z Polską i chrześcijaństwem.
Poseł PiS z uśmiechem na twarzy przyznał: – Dziękuję bardzo. Dziękuję Bogu za króla Sobieskiego. Zatrzymał muzułmanów w Wiedniu. Nie będę reagował na każdego idiotę, który próbuje wykorzystać naszego króla i historię do swoich ataków – powiedział Tarczyński. Hasan wytknął mu ponowny brak logiki i generalizację, a polski poseł szedł dalej w zaparte i zaprzeczył słowom prowadzącego.