W Polsce nie ma kto latać myśliwcem MiG-29, ponieważ żaden pilot nie ma do tego uprawnień, a właściwie wszyscy, którzy je posiadali, stracili je, ponieważ myśliwce nie latają od dziewięciu miesięcy. I tak błędne koło się zamyka.
– To oznacza, że przez ten czas piloci oraz instruktorzy nie podtrzymywali nawyków i utracili aktualne uprawnienia do wykonywania lotów na tym typie samolotów – mówił Onetowi gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych.
Skoro więc żaden z pilotów nie siedział za sterami myśliwca MiG-29, żaden też nie ma aktualnych uprawnień do latania nim. Jak ustalił Onet, taka sytuacja ma miejsce, gdy samolot nie wzbija się w powietrze przez sześć miesięcy. Teraz potrzeba będzie minimum pół roku, aby piloci i instruktorzy odzyskali uprawnienia.
Choć maszyny były już uziemiane (poradzieckie samoloty są w złym stanie technicznym), to dziewięciomiesięczna przerwa jest najdłuższą przerwą w lotach myśliwców, od kiedy trafiły one do polskiego wojska. – Regulamin lotów nie przewiduje sytuacji, że uprawnienia do pilotowania danego typu samolotu stracą wszyscy piloci łącznie z instruktorami – mówił w rozmowie z Onetem płk Artur Goławski, były rzecznik prasowy Sił Powietrznych.
Lot bez uprawnień
Z tej sytuacji są jednak dwa wyjścia. Pierwsze zakłada wybór doświadczonego instruktora, który, choć nie ma uprawnień, "wykona pierwszy lot i nada uprawnienia drugiemu". Drugą opcją jest poproszenie o pomoc pilota z zagranicy, który takie uprawnienia posiada.
Decyzja o wznowieniu lotów może zapaść już 25 listopada. Wtedy bowiem ma odbyć się spotkanie Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych z pilotami myśliwców. Udział w nim ma wziąć także Mariusz Błaszczak Minister Obrony Narodowej.