
Na pierwszy wpis o "dick pics" natrafiłam na profilu Wiktorii Morellii 25 listopada, czyli w Międzynarodowym Dniu Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet. Nie był to przypadek, ani też zbieg okoliczności.
W komentarzach dziewczyny piszą, że często się z tym spotykają. Niektóre wychodzą z założenia, że im to nie przeszkadza, niektóre uważają, że tak działają randkowe aplikacje i nie robią z tego problemu. Jednak część kobiet nie szuka przygody, a i tak są zaczepiane. Otrzymują takie wiadomości wbrew własnej woli.
Salon w którym na ścianach wisi ponad 200 zdjęć penisów. To szuka, bo tak właśnie wyglądała wystawa, którą przygotowała Whitney Bell. Artystka postanowiła upublicznić zdjęcia, które otrzymywała ona i które trafiały na skrzynki, bądź komunikatory innych kobiet.
Nie wszystkie kobiety reagują alergicznie, gdy znajdują na swoim komunikatorze takie fotografie. Kamila, która również zgodziła się podzielić z nami swoimi doświadczeniami, uważa, że sprawa jest "dosyć złożona".
Dlaczego mężczyźni tak robią? Jak się okazuje część z nich w ten sposób skraca cały proces poznawania potencjalnej partnerki. Wysyła zdjęcie swoich genitaliów do np. dziesięciu kobiet i licząc się z tym, że część z nich zareaguje obrzydzeniem, liczy jednocześnie, że być może którąś uda mu się zainteresować. Ma to jednak niewiele wspólnego z erotyczną grą.
"Ostatni dick pic, który otrzymałam przekroczył wszelkie granice. Moje granice. Nawet trudno mi opisać wszystkie emocje, które mną targały w ostatnich miesiącach (sic!), bo ich paleta jest tak obszerna, że pewnie wiele z nich nie ma nawet własnej nazwy" – napisała na swoim profilu w ostatnim wpisie Wiktoria Morella.
To jest jakby przenoszenie winy na mnie za to, że ktoś wysyła mi nagie zdjęcia. Przecież to jest jakaś pomyłka, abstrakcja. Gdy zgłaszałam tę sprawę, to policjant stwierdził, że skoro taka jest specyfika mojego bloga, to muszę się liczyć z takimi reakcjami. Po tym, jak wypowiedział te słowa zmieszał się.
Zablokowanie autora fotografii, to dobre rozwiązanie, przekonuje Ada Tymińska, prawniczka z Centrum Praw Kobiet. Kolejnym krokiem powinno być zgłoszenie takiego zachowania do administratora i zrobienie na wszelki wypadek screenów wiadomości.
Nie jest to stalking, ponieważ nie jest to zachowanie nagminne, z trudem można to też nazwać przestępstwem seksualnym w tradycyjnym rozumieniu przepisów Kodeksu Karnego, więc ściganie tego rodzaju sytuacji, które są formą molestowania, jest bardzo trudne.