
Była ich trójka. To oni pojechali do Strasburga na zaproszenie szwedzkiej europosłanki, to dzięki nim PE w ogóle zajął się kwestią uchwał anty-LGBT w Polsce. – Zgadza się. To my zaalarmowaliśmy Parlament Europejski – potwierdza Kamil Maczuga. Jak do tego doszło i dlaczego? Ich doniesienia musiały zdenerwować Patryka Jakiego. Europoseł próbował przekonać, że w Polsce jest inaczej. – Jaki udaje, że nie istnieje to, czego nie chce widzieć – odpowiada Kuba Gawron.
Debata nie była przypadkowa. Stoi za nią trójka Polaków. To od nich wszystko się zaczęło. To oni wstrząsnęli europosłami, donosząc, że takich uchwał w Polce aktualnie jest około 85 – przyjęto je w czterech województwach, w ponad 30 powiatach i ponad 40 gminach i miastach. I że stygmatyzują one osoby inne niż heteroseksualne.
Ich zestawienie robi wrażenie. Jest zrobione w arkuszu kalkulacyjnym Google, bardzo dokładne, widać, że musieli włożyć w nie dużo pracy i solidnie przygotowywali dowody. To ważne, bo przecież europoseł Patryk Jaki odpierał potem zarzuty i przekonywał, że Polska należy do najbardziej tolerancyjnych krajów w Europie. – Patryk Jaki udaje, że nie istnieje to, czego nie chce widzieć – mówi Kuba.
Obaj moi rozmówcy mówią, że widzieli zaskoczenie w PE – że takie rzeczy dzieją się w 2019. Europosłowie rozumieli, że uchwały atakują zwłaszcza młode osoby w mniejszych miejscowościach. – Wiemy, że takie osoby nie mają tam wsparcia. Wiemy, że są takie osoby. Ja byłem jedną z nich – mówi otwarcie Kamil.
Patryk jaki nie chce widzieć badań dotyczących stresu mniejszościowego, depresji i myśli samobójczych prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Nie chce widzieć tego, że uchwały przeciwko "ideologii LGBT", które w zamierzeniu są wycelowane w mitycznych "deprawatorów dzieci" w rzeczywistości kreują atmosferę, w której uczniowie LGBTQ stają się kozłami ofiarnymi.
Kamil Maczuga ujawnił się w ubiegłym roku podczas I Marsz Równości w Rzeszowie. Jego współorganizatorem był Kuba Gawron. – Mój coming out bardzo szybko rozszedł się po sąsiadach, rodzinie. Moi rodzice są bardzo wspierający. Ale dostałem kilkanaście wiadomości z groźbami, przepełnionymi nienawiścią. Od znajomych, osób, z którymi chodziłem do szkoły, przyjaźniłem się w czasie dzieciństwa. Na tamten moment nie miałem odwagi iść na policję – mówi.
"Celem tych nacisków jest zaniechanie przez nich wszelkich działań antydyskryminacyjnych i prorównościowych. Takie uchwały w połączeniu z konformizmem, strachem oraz brakiem wiedzy prawnej mogą być skutecznym sposobem symbolicznego wykluczania osób nieheteronormatywnych z przestrzeni publicznej. Na początek – z tej znajdującej się pod bezpośrednim nadzorem państwa, czyli np. placówek oświatowych". Czytaj więcej
