
Przez 12 lat był twarzą "Mam Talent" i wielu Polakom kojarzył się głównie przez ten program TVN. Innym, że był dziennikarzem, swoje teksty publikował w wielu tytułach. Albo, że chciał został księdzem. Ale Szymon Hołownia od lat zaangażowany jest też w inną działalność. Jego fundacje pomagają ludziom na świecie w nieprawdopodobny sposób.
To jest inny świat Szymona Hołowni. W jednym z wywiadów powiedział, że Afryka to jego drugi dom. Tam realizuje swoje marzenie. By jej pomagać, kilka late temu założył dwie fundacje. Ich pomoc dociera dziś do kilkudziesięciu tysięcy ludzi w kilku afrykańskich krajach, ale nie tylko. Ostatnio przekroczyła granice kolejnych kontynentów.
Wszystko zaczęło się od Zambii. Szymon Hołownia pojechał tam pisać reportaż do książki "Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie" i trafił do sierocińca w Kasisi. Prowadzą go siostry zakonne ze Zgromadzenia Służebniczek Maryi Panny Niepokalanie Poczętej z polskiej Starej Wsi.
– Najpierw wspierał to miejsce z własnej kieszeni. Sam kupił inkubator i wyremontował mini szpitalik na terenie Domy Dziecka Kasisi. W pewnym momencie stwierdził, że nie jest w stanie sam zrobić wszystkiego, chciał też zarazić Kasisi innych ludzi. Dlatego założył fundację – mówi Mateusz Gasiński.
"Zacząłem wspierać dzieci i siostry swoimi pieniędzmi, kupiłem inkubator, zacząłem finansować remonty. Moje środki szybko się jednak skończyły. Pomyślałem: 'Okej, sam tego nie udźwigniesz'". Czytaj więcej
Sam Hołownia opowiadał kilka lat temu w wywiadzie dla "Newsweeka": "Wszystkie te dzieci są moje. Kompletnie mnie rozwala, gdy na mój widok lecą z każdego zakątka domu, krzycząc: "Shimoni, Shimoni, we love you!”.
W 2014 roku ruszyła druga fundacja, Dobra Fabryka. Ona zajęła się inną działalnością i swoim działaniem obejmuje już 10 krajów. Ale też zaczęła od Afryki, od dwóch projektów: hospicjum w Rwandzie prowadzone przez polskie Siostry od Aniołów. W szpital oraz ośrodek dożywiania w Demokratycznej Republice Konga.
Dobra Fabryka prowadzi zawodową szkołę dla dziewcząt w Senegalu. A także spółdzielnię rolniczą w Burkina Faso. W Mauretanii dożywiają dzieci. Jak informują pomagają w czterech wymiarach – karmią, leczą, uczą i dają pracę. W ubiegłym roku uratowali też 12 tys. osób chorych na malarię.
"Ufundowaliśmy młyn i ogród, kopiemy studnie, założyliśmy szkołę krawiecką, uczymy pisać, czytać i liczyć. Wszystko po to, by dać pracę kilkudziesięciu rodzinom żyjącym w trudnych, prawie pustynnych warunkach". Czytaj więcej
