“Myślę, że w swoim klimakterium przekroczyłaś wszelkie granice” – napisał niedawno do jednej z internautek na Twitterze były senator Robert Smoktunowicz. 57-letni adwokat uznał, że to właściwy argument w dyskusji, która zaczęła się od… wyroku TSUE.
Zresztą nieważne co było początkiem tej wymiany – tekst o menopauzie to bat na dojrzałe kobiety, które wypowiedzą się nie po czyjejś myśli w dowolnej kwestii. Znajdziemy go w gorących dyskusjach na Facebooku, na forach tematycznych, gdzie ma wirtualnie chłostać “zwykłe” internautki, a także pod artykułami znanych publicystek, które ośmielają się żyć, a nawet odzywać, mimo że przekroczyły wiek reprodukcyjny.
Jedni piszą kobietom, że zgłupiały, bo mają klimakterium, inni zjadliwie użalają się nad ciężką dolą dyskutantki, która musi cierpieć na uderzenia gorąca, bo przecież inaczej nie twierdziłaby tego, co twierdzi. Bardziej wyedukowani potrafią owinąć ad menopauzam celofanem elokwencji. “Należy do obowiązku każdej kobiety moderować negatywne efekty menopauzy wizytami u endokrynologa” – piszą. Pod pewnymi względami tak ujęta pogarda jest jeszcze gorsza niż przywalenie prosto z mostu.
Gdy dojrzałe kobiety były młodsze, uciszano i ośmieszano je zarzutem, że mają “te dni”, szaleją im nastoletnie hormony, pewnie mają okres, albo ciężki PMS. A może są w ciąży? Albo niedawno urodziły? Facet może mieć wyrobioną opinię lub słusznie się wkurzyć, kobieta musiała zwariować z powodu macicy. O mężczyznach mówi się, że się spierają – o kobietach, że wpadają w histerię.
Ad menopauzam to coś więcej niż ad personam, bo choć adresowane do konkretnej kobiety, odnosi się do wszystkich. Jest maczugą, której używają młodzi i starsi, uczniowie i emeryci, budowlańcy i prawnicy. Zdzielona nią po głowie kobieta ma się poczuć zawstydzona tym, co jest równie normalne, jak oddychanie: tego, że z każdym dniem robi się starsza.
Coraz starsi robią się też co prawda mężczyźni, tak jak 57-letni prawnik, od którego zaczął się ten felieton, ale przecież oni we własnym mniemaniu są jak wino, ewentualnie jak George Clooney.
Argumentacja z klimakterium to prostacki i często, niestety, skuteczny sposób na to, by kilkoma słowami unieważnić poglądy, inteligencję i uczucia kobiet. Oduczyć je tego, by wyrażały siebie i wpływały na świat. Uczynić je społecznie niewidzialnymi, skoro jej macica nie przyda się już do rodzenia.
Ad menopauzam to tylko (i aż) jedno z wcieleń seksizmu, który jest tak powszechny, że nie dziwi i uchodzi za coś normalnego. Ale nie jest i nie powinno być. Wszystkie te “argumenty” mają wspólny mianownik: ci, co je stosują, zapominają, że kobiety są ludźmi.