Niedzielne spotkanie w Gdańsku miało być hucznym startem prekampanii Szymona Hołowni. Jednak z Teatru Szekspirowskiego nie wyszedł podekscytowany tłum. Powodów do zbytniego optymizmu zabrakło głównie dlatego, że... żaden tłum się nie pojawił. A przydługawy odczyt, nudny wywiad przeprowadzony przez koleżankę Hołowni i brak zapowiadanych konkretów sprawiły, iż wizyty w gmachu przy Bogusławskiego wiele osób być może pożałowało.
Samotny kandydat
Kiedy współpracownicy Szymona Hołowni rozesłali do mediów pierwszą informację o tym, że 8 grudnia zaplanowane jest spotkanie w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku, narosło wiele spekulacji. Mówiło się, że Hołownia ma tam nie tylko oficjalnie potwierdzić udział w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, ale i przedstawić swoje zaplecze.
Najbardziej podekscytowani sympatycy nowego gracza na polskiej scenie politycznej wierzyli więc, że miejsce jest nieprzypadkowe i za plecami Szymona Hołowni stanie m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz – wszakże przedstawiana była jako jego "koleżanka". To byłaby gwarancja na zrobienie szumu nad Motławą, który dawałby mocny start przed pójściem w Polskę.
Takiej niespodzianki jednak nie było. Co więcej, zabrakło nie tylko prezydent Dulkiewicz. Oczekiwano, że Szymon Hołownia pokaże "swoich ludzi", on sam podgrzewał emocje, wspominając podczas przemówienia o licznych współpracownikach i wolontariuszach, którzy mają być gotowi do działania w terenie, ale właściwie nikogo nie zobaczyliśmy.
Jak na razie możemy domyślać się tylko, że Szymona Hołownię wspierają Michał Kobosko i Justyna Dżbik. Były szef kilku wpływowych redakcji, a ostatnio członek think tanku Atlantic Council, moderował show w Teatrze Szekspirowskim, a dziennikarka Radia ZET przeprowadziła z Hołownią rozmowę, której celem było nakreślenie poglądów 43-latka rzucającego rękawicę Andrzejowi Dudzie. I tyle było w Gdańsku "ludzi Hołowni".
Zawiedzeni kartką i brakiem konkretów
Szymon Hołownia rzucił w niedzielny wieczór kilkoma nośnymi hasłami (a raczej odczytał je z kartki, w którą nos miał wbity przez znaczną część przemówienia). Mówił, że chce Polski "solidarnej" i "rozmawiającej", systemu politycznego z "bezpartyjnym bezpiecznikiem" oraz społeczeństwa, w którym jest miejsce dla wyborców PiS, PO, PSL, Konfederacji, Lewicy i innych, a wszyscy oni potrafią się porozumieć. To wspaniałe postulaty, ale ci, którzy przyszli po zapowiadane konkrety i program, wychodzili ewidentnie zawiedzeni.
"Potężnego finansowania" nie widać
Kto był w niedzielę na spotkaniu z Szymonem Hołownią, ten mógł się również przekonać o słabości... spin doctorów Koalicji Obywatelskiej. Słabości tych, którzy politykom największej formacji opozycyjnej podpowiedzieli, by nowego konkurenta nazywać "kandydatem promowanym przez lobby finansowe" czy opowiadać o "potężnym finansowaniu", które ma za nim iść.
– Nie ma tu żadnych pieniędzy Dominiki Kulczyk, Jerzego Staraka, żadnych jezuitów. Wierzę w finansowanie społecznościowe, że sami sobie te demokrację odkupimy – mówił Hołownia podczas "wywiadu" udzielanego Dżbik. I wystarczyło rozglądnąć się dokoła, by mu uwierzyć. Ani całościowa oprawa przedsięwzięcia w Gdańsku, ani twarze zgromadzonych nie pozwalały obronić kuriozalnej tezy, że przed nami marionetka "banksterów". Było profesjonalnie, ale skromnie. A wśród zgromadzonych nie pojawił się właściwie nikt wpływowy.
Gdańsk matecznikiem Hołowni nie będzie
Można więc powiedzieć, że możni naszego skrawka świata nie zmarnowali sobie niedzielnego wieczoru. W przeciwieństwie do części z tej niezbyt pokaźnej grupy osób, które zdecydowały się odpowiedzieć na zaproszenie. Przy takim ustawieniu, jakie przygotowano na show Hołowni, Teatr Szekspirowski w Gdańsku może przyjąć nieco ponad pół tysiąca osób. Tylu ludzi mieści się tam, gdy zapełnione są wszystkie trzy kondygnacje galerii, a pod sceną jest ciasno. Tymczasem w niedzielę nikt na tłok nie mógł narzekać nawet na parterze. Dwa wyższe pietra pozostały całkowicie puste.
I to naprawdę nie wróży Szymonowi Hołowni zbyt dobrze. By obronić marzenia o tym, że jak równy z równym jest w stanie konkurować z Małgorzatą Kidawą-Błońską i Andrzejem Dudą, musiałby on zawładnąć na początek sercami właśnie takich wyborców, jakimi są gdańszczanie.
Inną złą wróżbę Hołownia mógł zauważyć na Facebooku, gdzie prowadzona była relacja na żywo. W szczytowych momentach oglądało ją ok. 15 tys. osób. To może wynik godny pozazdroszczenia przez większość nadwiślańskich "influencerów", ale alarmujący dla kogoś, kto chce głosów kilku milionów Polaków.
Reklama.
Szymon Hołownia
na pierwszym spotkaniu przedwyborczym w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku
Teatr Szekspirowski jest doskonałym miejscem, żeby zakończyć hamletyzowanie. W Gdańsku bardzo dobrze jest zaczynać lepszą rzeczywistość...
W Polsce nie skończyły się jeszcze lata 90-te ze sporami o wszystko i rozwiązywaniem problemów siekierą. Czas skończyć z uleganiem sprzedawcom prostych jak konstrukcja cepa rozwiązań. Partie są zajęte tym, kto ma być przewodniczącym, kto dostanie jedynkę. Mówią o wszystkim, ale nie o tym, co jest najważniejsze...
Polityka to jedno z narzędzi robienia zmiany. Nie żadne bagno. Dobra polityka nie jest o demonstrowaniu siły, ale pomaganiu ludziom, by odkrywali moc, jaka w nich tkwi...