Bulwersujące ustalenia po tragedii w Szczyrku: nie było zgody na odwierty.
Bulwersujące ustalenia po tragedii w Szczyrku: nie było zgody na odwierty. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

"Najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy w Szczyrku w środę wieczorem było uszkodzenie gazociągu średniego ciśnienia podczas robót wykonywanych przez firmę AQUA System" – ogłosiła już dzień po tragedii Polska Spółka Gazownictwa. Teraz na światło dzienne wychodzą nowe szokujące ustalenia.

REKLAMA
Osiem osób – czworo dorosłych i czworo dzieci – zginęło w wyniku eksplozji gazu w środę wieczorem w trzykondygnacyjnym budynku przy ul. Leszczynowej w Szczyrku. Tragedię przeżyła tylko jedna osoba z tej rodziny.
Od pierwszych godzin po wybuchu eksperci wskazywali, że przyczyną zdarzenia było najpewniej przewiercenie gazociągu, do którego doszło podczas prac przy pobliskiej budowie apartamentowca. Spółka Aqua System z Bielska-Białej wydała wówczas oświadczenie, że jest "za wcześnie, by obarczać winą kogokolwiek". Śląski "Dziennik Zachodni" przynosi jednak w tej sprawie bulwersujące informacje.
Bez pozwolenia
Jak pisze gazeta, nie wszystkie formalności dotyczące prac przy ul. Leszczynowej zostały dochowane. Dziennik powołuje się na burmistrza Szczyrku. Antoni Byrdy informuje, że firma doprowadzająca prąd do powstającego nieopodal apartamentowca, miała jedynie zgodę na zajęcie pasa drogowego. Nie było natomiast pozwolenia na wykonanie prac związanych z przewiertem pod asfaltem. Co więcej, ten fragment ul. Leszczynowej to droga prywatna.

A nawet gdyby firma miała zgodę na prace podziemne, to powinna prowadzić je metodą odkrywkową. W ten sposób widać byłoby wszystkie podziemne instalacje i nie natrafiono by przypadkiem na gazociąg.
Kłótnia przed eksplozją
Dziennik "Fakt" w weekend informował o kłótni, do jakiej doszło 20 minut przed tragedią. Dwaj bracia (Józef, który zginął pod gruzami budynku i jego brat mieszkający nieopodal) poszli prosić robotników, by ci przerwali prace. Było już późno i chcieli chwili spokoju. Doszło do kłótni, ale prace były kontynuowane.
Niedługo później dom Józefa i jego rodziny w wyniku wybuchu ulatniającego się po przewiercie gazu został całkowicie zniszczony, a wszyscy domownicy zginęli pod gruzami. Śledztwo policji i prokuratury wciąż jest w toku. Zbierane są materiały dowodowe, a na wtorek zaplanowana jest sekcja zwłok rodziny.
źródło: "Dziennik Zachodni"