
"Wszyscy stanęliśmy w obliczu tragedii, która nie jest dla nas wytłumaczalna. Ten czas jest bardzo trudny, nie jesteśmy w stanie dzisiaj wyrazić w jakikolwiek sposób ogromu bólu i żalu jaki nas przepełnia" – napisali bliscy ofiar wybuchu gazu.
REKLAMA
Oświadczyli, że najbliższe dni będą dla nich czasem milczenia. "Prosimy zatem media i wszystkich o uszanowanie naszej żałoby i potrzeby ciszy. Prosimy o modlitwy, a za każdy gest dobrej woli, wsparcia i współczucia wyrażamy dzisiaj głębokie podziękowania. Na odejście bliskich nie można się przygotować. Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w porę..." – dodali w piśmie, które cytuje Polsat News.
W wyniku wybuchu gazu w domu przy ul. Leszczynowej 6 w Szczyrku zginęło osiem osób. To 60-letni Józef, jego 60-letnia żona Jolanta, a także 39-letni siostrzeniec Wojciech z żoną Anną i trójką dzieci. Zginął też 8-letni wnuk Józefa. Przeżyła jedynie mama chłopca, 34-letnia Katarzyna Kaim. Gdy doszło do wybuchu gazu, była w pracy.
Nieznane są jeszcze oficjalne przyczyny wybuchu gazu w Szczyrku. Ostatnio pojawiły się nowe informacje na temat tego, co działo się bezpośrednio przed tragedią. 20 minut przed wybuchem gazu doszło do kłótni.
Wiadomo też, że zanim doszło do eksplozji, mierniki gazu pokazywały zmianę ciśnienia w sieci. Pogotowie z Polskiej Spółki Gazownictwa dojechało na miejsce w 22 minuty, ale było już za późno. Przed budynkiem wielopokoleniowej rodziny trwały prace budowlane. "Prowadziła je firma, która na zlecenie powstających nieopodal apartamentowców miała zasilić nową inwestycję w energię elektryczną" – podał "Fakt".
Z informacji przekazanych przez burmistrza Szczyrku wynika, że firma, która prowadziła prace przy ulicy Leszczynowej, nie uzyskała na nie wymaganej zgody.
źródło: Polsat News