Arcybiskup Marek Jędraszewski na łamach "Do Rzeczy" nawiązał do swojej wypowiedzi o "tęczowej zarazie". Przyznał, że nie spodziewał się takiej krytyki. – Zwłaszcza, że o sprawach związanych z ideologią LGBT mówiłem już wielokrotnie wcześniej – dodał.
Abp Marek Jędraszewski nie potrafił wyjaśnić, z czego wynikała sierpniowa i wrześniowa krytyka, która go spotkała. – Moje słowa padły pod wpływem chwili, nie miałem wcześniej przygotowanego tekstu wystąpienia, choć, oczywiście, nosiłem się z zamiarem wypowiedzenia wtedy kilku krytycznych słów wobec ideologii LGBT – mówił metropolita krakowski.
Duchowny wskazał, skąd w ogóle wzięło się sformułowanie "tęczowa zaraza". – Zrodziło się ono podczas homilii na zasadzie skojarzenia z wierszem Józefa Szczepańskiego "Ziutka", którego fragmenty wówczas cytowałem – tłumaczył.
Jędraszewski zapewnił, że zawsze był bardzo daleki od piętnowania poszczególnych ludzi. – Zgodnie z nauką Kościoła nie można zgadzać się na zło, zwłaszcza wtedy, gdy przyjmuje ono postać destruktywnej dla całych społeczności ideologii. (...) Takim wielce niebezpiecznym złem jest dzisiaj ideologia LGBT – przekonywał arcybiskup.
W dalszej części wywiadu Jędraszewski wyraził przekonanie, że LGBT jest "zarazą", która "atakuje serca i umysły ludzi". Mało tego, porównał "tęczową zarazę" do epidemii cholery i zapewniał, że jak każdą chorobę, można wskazać jej źródła i ją leczyć.
Abp Jędraszewski o "tęczowej zarazie"
Przypomnijmy, metropolita krakowski wywołał oburzenie za sprawą swojej wypowiedzi z 1 sierpnia. Abp Jędraszewski podczas mszy w 75. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego ostrzegał przed nowym zagrożeniem. Nazwał je "tęczową zarazą". – Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły – przekonywał.
Słowa metropolity podzieliły Polaków. Jedni organizowali wiece poparcia, by wesprzeć duchownego w jego twierdzeniach. Inni krytykowali wypowiedź Jędraszewskiego i określali ją jako mowę nienawiści.