Reklama.
Każdemu zdarzyło się spojrzeć w lustro i westchnąć z niezadowolenia nad tym, co się w nim zobaczyło. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy nasze odbicie przyprawia nas o dreszcze, a każde napotkane przez nas lustro staje się naszym wrogiem. Zauważyliście u siebie takie zachowanie? Jeśli tak, to warto odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań, które pomogą określić, czy macie do czynienia z dysmorfofobią
Cielesne zaburzenie dysmorfofobiczne to przypadłość, w której osoba na nią cierpiąca nie widzi świata poza swoim wyglądem, a zwłaszcza jego defektami. Jest to chorobliwe wręcz zainteresowanie pewną częścią ciała, która wydaje nam się obrzydliwa i zdeformowana. Może ono dotyczyć chociażby nosa, wagi oraz skóry.
Co ciekawe, z tym zaburzeniem najczęściej zmagają się osoby z trądzikiem. Często ich obserwacje nie zgadzają się z prawdą i są po prostu wyolbrzymione. Ci ludzie zamiast kilku pryszczy na policzku, widzą na nim całą rzeszę czyraków, które podchodzą ropą i są zauważalne z odległości (powiedzmy) 10 metrów.
– Podstawą tego zaburzenia jest całkowita koncentracja na wyobrażonym albo rzeczywistym (choć zwykle nieznacznym) defekcie swojego wyglądu i uważanie się za fizycznie zeszpeconych. Zaabsorbowanie brzydotą określonej części ciała jest intensywne, trwałe i wywołuje wiele napięcia oraz wstydu. Osoby z dysmorfofobią często mówią, że ich pragnieniem nie jest osiągnięcie ciała idealnego, chcą w swoim poczuciu być po prostu "normalne" – wyjaśnia Karolina Jarmołowicz, psychoterapeutka z Ośrodka CENTRUM w Warszawie.

Czy uważasz którąś część swojego ciała za wyjątkowo brzydką?

Jeśli tak, to wiedz, że raczej każdemu nie pasuje coś w swoim ciele. Czerwona lampka i tak może zapalić się właśnie w tym momencie. Posłużymy się więc przykładem nosa. Uważamy go za zbyt duży i koślawy, a jego widok sprawia nam ogromną przykrość. Do tego stopnia, że jesteśmy w stanie z jego powodu się załamać lub mieć popsuty humor. To nie jest normalne.
– Dysmorfofobia często wiąże się z odczuwaniem przez chorego przymusu modyfikowania ciała poprzez zabiegi z zakresu chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej lub procedury kosmetyczne, aby osiągnęło ono wyidealizowaną, często nierealną postać – stwierdza psychoterapeutka.

Jak często myślisz o swoim wyglądzie?

Jeśli wygląd albo dana część ciała zaprząta nam głowę przynajmniej kilka razy w ciągu dnia, to już sygnał, że coś niedobrego dzieje się z naszą psychiką. Jeżeli zaś myślimy o naszych niedoskonałościach niemalże codziennie, to znak, że powinniśmy udać się z tym problemem do specjalisty.
– Chorzy niekiedy spędzają na rozmyślaniu o swoim wyglądzie od 1 do 8 godzin dziennie, a połowa z nich nawet powyżej 8 godzin – mówi ekspertka.

Czy Twoja opinia na temat swojego wyglądu różni się od opinii bliskich?

Wiadomo, że często nie wierzymy w to, co mówią nam inni ludzie. Zwłaszcza, kiedy chwalą nasz wygląd. Wtedy najczęściej jesteśmy podejrzliwy i sądzimy, że komplement był wymuszony lub świadczył jedynie o czyjejś grzeczności. W przypadku jednak, gdy przyjaciółka, partner lub ktoś z rodziny powie nam, że nasza krytyczna ocena dotycząca wyglądu jest całkowicie wyssana z palca i nie ma zupełnie pokrycia w rzeczywistości, to też oznaka, iż możemy być narażeni na zaburzenie dysmorfofobiczne.
Osoby z dysmorfofobią lubią obsypywać swoich bliskich pytaniami na temat własnego wyglądu. Do tego stopnia, że pytają się o to co kilka minut.

Czy masz wrażenie, że wygląd kieruje Twoim życiem?

Brzmi surrealistycznie, ale to całkowicie możliwe. Cierpiący na to zaburzenie ludzie często unikają wychodzenia z domu, pokazywania się w miejscach publicznych, biorą urlopy w szkole i pracy, a także rezygnują ze spotkań towarzyskich. Po prostu boją się tego, że każdy zauważy ich niedoskonałości. Starają się uporczywie zasłonić swój - najczęściej wyimaginowany - defekt.
– Podstawowy lęk wyrażany przez pacjentów z dysmorfofobią ogniskuje się wokół uczucia, że są wnikliwie obserwowani przez symbolicznie rozumianego Innego, który oceni ich jako brzydkich i niegodnych miłości. (...) Zdarza się, że wychodzą na zewnątrz jedynie nocą, gdy ciemność zapewnia im upragnione schronienie przed spojrzeniami innych ludzi. Osoby chore często nie wchodzą w ogóle w związki partnerskie, bywają bezrobotne (...). Schorzenie to przypomina cierpienia literackiego bohatera – potwora powołanego do życia przez Frankensteina – dodaje specjalistka.

Czy wygląd wywołuje u Ciebie myśli samobójcze?

Jeżeli tak, to wiedz, że myśli samobójcze występują u ponad 70 proc. osób cierpiących na dysmorfofobię, z czego 20 proc. faktycznie próbuje odebrać sobie życie. Statystyki te są znacznie wyższe niż w przypadku depresji.
Remedium na dysmorfofobię
Jeśli większość odpowiedzi na zadane wyżej pytania była twierdząca, to należałoby niezwłocznie zastanowić się nad wizytą u psychoterapeuty, który w najgorszym wypadku potwierdzi diagnozę, jaką jest cielesne zaburzenie dysmorfofobiczne.
– Warunkiem pomocy pacjentom z dysmorfofobią jest zrozumienie, jakie są źródła ich problemu. (...) Leczenie dysmorfofobii polega na skojarzeniu psychoterapii z farmakoterapią. Na pierwszym etapie konfrontowania się z problemem praktykowana jest również psychoedukacją z zakresu obrazu ciała. Spory odsetek chorych podejmuje się niepsychiatrycznych form leczenia, korzystając z procedur medycznych i kosmetologicznych. Nie przynosi to jednak w pełni zadowalających efektów, gdyż spora większość chorych nadal jest niezadowolona z własnego wyglądu – podsumowuje Jarmołowicz.