
Reżyser Fernando Meirelles ("Miasto Boga", "Wierny ogrodnik") i scenarzysta Anthony McCarten ("Bohemian Rhapsody", "Teoria wszystkiego") opowiadają o kulisach wydarzenia, którego byliśmy niedawno świadkami, a które nie miało miejsca od 600 lat. Mowa tu ustąpieniu Benedykta XVI (gra go Anthony Hopkins) ze Stolicy Piotrowej i przejęciu władzy przez Jorge Bergoglio, czyli urzędującego do dziś papieża Franciszka (w tej roli Jonathan Pryce) w 2013 roku. Nie zdawałem sobie sprawy, że to może być aż tak ciekawy materiał na film, bo właśnie nie to w całej historii jest też najbardziej istotne.
Nie ma co pisać o grze i warsztacie Hopkinsa i Pryce'a. To wybitni aktorzy, którzy mimo słusznego wieku (odpowiednio 81 i 72 lata), są wciąż pełni młodzieńczej werwy i potrafią zapamiętać mnóstwo linii dialogowych (zwłaszcza, że część jest po włosku). Patrzenie na to, jak ścierają się w kreacjach ukazujących dwa sprzeczne światopoglądy, przynosi więcej satysfakcji i emocji niż niejedna bitwa freestyle'owa raperów. Nikt, poza nimi dwoma, nie wie jak było naprawdę, bo twórcy tylko inspirowali się faktami, ale zrobili to bardzo przekonująco.