Czy "Bad Boy" opowie o aferach w klubie piłkarskim Wisła Kraków? Patryk Vega chcąc uciąć obecne i nadciągające spekulacje, napisał oświadczenie na ponad miesiąc przed premierą. Trzeba przyznać, że reżyser potrafi wzbudzać zamieszanie wokół swoich produkcji.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Premiera filmu "Bad Boy" zaplanowana jest na 21 lutego. Vega w swoim filmie "odkrywa najgłośniejsze patologie w polskich klubach piłkarskich". Mowa tu o powiązaniach z mafią i gangsterami, ustawianiu meczów, groźbach, zastraszaniu i agresji na stadionach. Jednak niektórzy widzowie wywnioskowali po trailerze, że "Bad Boy" skupi się tylko na Białej Gwieździe, która w filmie miała być ukazana jako WKS Unia. Reżyser temu zaprzecza.
"Filmowy klub 'WKS Unia' to fikcyjny wytwór ulepiony z szerokiego wachlarza patologii w piłce nożnej, jakiej dostarczyło samo życie i opisywały media" – napisał Vega. "Mój film nie opowiada historii tego konkretnego klubu, a jego fabuła jest oparta na medialnych historiach, jakie miały miejsce w różnych klubach piłkarskich. Zarówno sama nazwa filmowego klubu jak i barwy tego klubu są fikcyjne i w żaden sposób nie nawiązują ani do klubu 'WK', ani do jego barw klubowych".
"Twarzami fikcyjnego klubu 'WKS Unia' są Kamil Grosicki i Sławomir Peszko kojarzeni z reprezentacją Polski i właśnie ich gra w reprezentacji była czynnikiem przesądzającym o zaangażowaniu tych piłkarzy do filmu. Zdjęcia, dzięki życzliwości Prezydenta Wrocławia oraz tamtejszych włodarzy, kręciliśmy podczas meczu na stadionie 'Śląska Wrocław'. Przygotowując się do zdjęć do filmu i w trakcie jego realizacji rozmawialiśmy z różnymi klubami piłkarskimi i rozmowy te nie miały związku ze scenariuszem, tylko z samą tematyką piłkarską" – podkreśla Patryk Vega.
Czy Patryk Vega przestraszył się kibiców Wisły? A może to tylko sprytna marketingowa zagrywka? Tego się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że przez swój poprzedni film miał problemy z Bartłomiejem Misiewiczem. Postać ex-asystenta Antoniego Macierewicza była mocną inspiracją dla jednego z bohaterów jego "Polityki", co nie spodobało się pierwowzorom. Misiewicz go pozwał, a reżyser potem go przeprosił. Sprawa rozeszła się po kościach.