Parlament w Bagdadzie większością głosów przegłosował rezolucję, w której domaga się zerwania umowy o bezpieczeństwie ze Stanami Zjednoczonymi i nakazał w ten sposób wycofanie się wojsk amerykańskich z kraju. Ponadto do MSZ wezwano amerykańskiego ambasadora.
Rezolucja wzywa do opuszczenia nie tylko amerykańskie wojska, ale i ogólnie wszystkie obce. Jej uchwalenie to efekt amerykańskich działań, które zabiły irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Deputowani zażądali także, by iracki rząd wydał obcym siłom zakaz korzystania z ziemi, przestrzeni powietrznej i wodnej w Iraku.
Z kolei rząd zobowiązał się do wycofania wniosku o pomoc od międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim z powodu zakończenia operacji wojskowych i zwycięstwa. Rezolucja została poparta w dużej mierze przez szyitów, którzy mają większość w parlamencie. Opozycja była częściowo nieobecna.
Amerykanie wrócili do Iraku cztery lata temu, aby pomóc w walce z ISIS. Obecnie w różnych częściach kraju przebywa około pięciu tysięcy żołnierzy.
Kasem Sulejmani został zabity w ataku rakietowym w Bagdadzie w czwartek późnym wieczorem. Zamach spotkał się z krytyką w dużej części świata arabskiego, za to poparły go władze Izraela.