"Szukanie haków w imieniu polskiego rządu?" – to jedno z pierwszych pytań, jakie padło pod postem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. CBA poinformowało o śledztwie dotyczącym korupcji w jednym ze szczecińskim szpitali. W komunikacie pada też deklaracja o zapewnieniu "klauzuli niewinności" dla tych, którzy zgłoszą podobne przypadki.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Jeszcze nie tak dawno Prawo i Sprawiedliwość, aby przejąć kontrolę nad Senatem, miało kusić Tomasza Grodzkiego stanowiskiem ministra zdrowia. Wydarzenia potoczyły się nie po myśli obozu "dobrej zmiany". Opozycja utrzymała przewagę w Izbie Wyższej, a na jej czele jako marszałek stanął właśnie Tomasz Grodzki. I się zaczęło.
Media narodowe zaczęły informować o pacjentach, którzy twierdzili, że wręczali łapówki prof. Grodzkiemu. Na początku grudnia ruszyło śledztwo ws. podejrzeń dotyczących korupcji. Do tej pory, jak podaje CBA, w postępowaniu dotyczącym "przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną odpowiedzialną za leczenie pacjentów na Oddziale Klinicznym Chirurgii Klatki Piersiowej PAM, Specjalistycznego Szpitala im. Prof. A. Sokołowskiego Szczecin Zdunowo" przesłuchano 5 osób.
CBA zachęca kolejne osoby do składania zeznań:
W komunikacie nie pada nazwisko Tomasza Grodzkiego, jednak jasne jest, że to o niego chodzi. W latach 1998-2016 był on dyrektorem wymienionego szpitala. W ostatnich miesiącach Grodzki jest posądzany o branie łapówek. Lekarz zaprzecza, choć w tym zaprzeczaniu zdarzyła mu się niefortunna wypowiedź o tym, że "to nie było w szpitalu".
W serii materiałów w mediach publicznych na temat Grodzkiego zdarzały się i takie, w których już na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak. Ostatnio "Wiadomości" skompromitowały się podając, sumę 400 zł rzekomej łapówki, która miała być wręczona w 1994 r.. Zapominano o denominacji, więc wychodziłoby, że profesor dał się skorumpować za 4 grosze.
"Bardzo cienko musi być z dowodami przeciwko prof. Grodzkiemu, skoro CBA publikuje takie ogłoszenie" – tak publikację Biura skomentował Bartosz Wieliński z "Gazety Wyborczej".
Europoseł KO Radosław Sikorski wskazał na podwójne standardy stosowane przez CBA. Bo jakoś nikt nie przypomina sobie podobnego komunikatu Biura, gdy wybuchła afera Srebrnej.
"Byłem operowany na oddziale Prof. Grodzkiego usunięto mi raka płuc. Nikomu nie płaciłem, a prof. wizyty składał nawet w nocy po powrocie z Senatu, zawsze super zorientowany i zaangażowany w proces leczenia" – pisał Andrzej Kaciupa.
Reklama.
W związku z toczącym się postępowaniem CBA informuje osoby, które dały się uwikłać w ten proceder i wręczyły korzyść majątkową mają możliwości skorzystania z tzw. klauzuli niekaralności wynikającej z art. 229 par. 6 kk.Czytaj więcej