
Andrzej Duda podczas spotkania z przedstawicielami społeczności żydowskiej w Polsce pokusił się o stwierdzenie, które zadziwiło niektórych słuchaczy. Prezydent zaczął wątpić w swoje pochodzenie i nawiązał do "żydowskiej krwi", która być może płynie w żyłach jego rodziny.
REKLAMA
– Jestem prezydentem wszystkich Polaków. Dlatego że wszyscy, którzy przybywają do Pałacu Prezydenckiego i czują swój związek z Rzecząpospolitą Polską, z moim krajem, w którym zostałem wybrany na urząd prezydenta, są dla mnie Polakami – mówił Andrzej Duda.
Dalej prezydent bardziej szczegółowo opisał kwestie pochodzenia. Stwierdził, że to nie jest "kwestia narodowa", ale chodzi o to, "co jest w sercu człowieka". – To nie jest kwestia krwi. Jeżeli ktoś pyta o krew, to ja się często uśmiecham i mówię: to mi pokażcie Polaka, który jest w stanie na sto procent powiedzieć, że nie ma w swojej krwi nawet najmniejszej domieszki krwi żydowskiej po tysiącu lat wspólnej historii – kontynuował.
Duda przyznał też, że nie jest w stanie w swojej rodzinie "stwierdzić w sposób jednoznaczny krwi żydowskiej". – Nie jestem w stanie, bo nie mamy takich źródeł historycznych. Ale czy ja jestem pewien? Tylko matka jest pewna – tłumaczył prezydent.
Niektórzy zaczęli drążyć temat w sieci. Nie brakuje sugestii, że w rzeczywistości prezydent nie wie, kto jest jego ojcem.
W swoim przemówieniu Duda zaznaczył jeszcze, że dzisiaj "nie ma trudnej relacji pomiędzy Polską a państwem Izrael. – Nie ma trudnej relacji pomiędzy Polakami a Żydami. Jest być może kłopotliwa relacja dla pewnej grupy wpływowych środowisk – dodał.
Przypomnijmy, że prezydent Duda chciał przemówić w Izraelu podczas obchodów rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz. Organizatorzy nie zamierzają jednak spełnić warunku stawianego przez stronę polską. Polskiemu przywódcy nie przydzielono głosu, więc nie weźmie udziału w wydarzeniu.
