Na ekranach kin możemy oglądać "Judy" z nominowaną do Oscara Renée Zellweger w roli głównej. Powstanie takiego filmu było kwestią czasu. Życie tytułowej bohaterki, którą większość z nas kojarzy przede wszystkim z rolą śpiewającej Dorotki z "Czarnoksiężnik z krainy Oz", było usłane przemocą, chorobami, nieszczęściami i narkotykami. A takie historie się najlepiej sprzedają. Świadczy o tym sam fakt ukazania się ponad dwudziestu biografii aktorki.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Judy Garland osiągnęła ogromną sławę w bardzo młodym wieku, ale było to okupione morzem wylanych łez. Jej karierę można w pewien sposób zestawić z karierą Macaulaya Culkina. Jednak gwiazda "Kevina samego w domu" nie osiągnęła potem zbyt wiele, w końcu też wyszła na prostą. Życie Judy Garland, uznawanej za jedną z najlepszych aktorek wszech czasów, nie miało niestety happy endu.
1. Nigdy nie miała dzieciństwa
Występować na scenie zaczęła bardzo wcześnie. Miała zaledwie dwa lata, kiedy pojawiła się na deskach teatru New Grand 26 grudnia 1924 roku i zaśpiewała z siostrami "Jingle Bells". Była trzecim, niechcianym dzieckiem pary artystów wodewilowych, którzy prowadzili kinoteatr. Kiedy Frances Ethel Gumm, bo tak się naprawdę nazywa, przyszła na świat, jej rodzice zmagali się z problemami. Tata wywoływał skandale romansami z mężczyznami.
Z kolei matka faszerowała córki lekami na uspokojenie, a Judy, która zmieniła imię na bardziej sceniczne, była zmuszana do grania. "To była prawdziwa Zła Czarownica z Zachodu. Była sadystką. Kiedyś uderzyła mnie w twarz i krzyknęła: Idź i śpiewaj! Nazwała mnie kurwą. Miałam wtedy dwa lata!" – opowiadała aktorka po latach.
2. Studio zniszczyło jej życie
Po licznych występach i debiucie na ekranie, mając 13 lat podpisała kontrakt ze studiem MGM. Przyniosło jej to późniejszą sławę i pieniądze, ale wpędziło też w gigantyczne kompleksy, z których się nigdy nie wykaraskała. Należy wiedzieć, że w tamtych czasach kontrakty w Hollywood obejmowały też życie prywatne gwiazd. Wytwórnie decydowały o wszystkim. Reżyserom podobał się głos, talent taneczny, ale nie wygląd Judy. Studio zmusiło ją do metamorfozy.
Zmieniono jej linię brwi i włosów, na zębach nosiła nakładki, zbyt bujny biust maskowano gorsetem, a w nosie wmontowano jej specjalne dyski poprawiające jego kształt. Miała też schudnąć, więc ludzie z wytwórni faszerowali ją tabletkami odchudzającymi (z amfetaminą). Tempo pracy w Fabryce "Snów" było szalone (w samym MGM zagrała w ponad 30 filmach). "Zmuszali nas do pracy po kilkanaście godzin na dobę. Każdy dostawał tabletki na rozruch. Po skończonym dniu byliśmy wciąż nakręceni, więc wysyłali nas do szpitala, który był w wytwórni, i szprycowali lekami na sen. Rano wszystko zaczynało się od nowa" – opowiadała w biografii.
3. Była molestowana przez karły (i nie tylko)
Międzynarodową sławę przyniósł jej dobrze wszystkim znany film "Czarnoksiężnik z krainy Oz" z 1939 roku. Mniej znane są kulisy powstania tego musicalu. 16-letnia wówczas Garland miała być napastowana seksualnie przez karłów, którzy wcielali się w role Manczkinów.
"Sprawiali, że życie Judy na planie nie było łatwe. Robili to poprzez wkładanie rąk pod jej sukienkę. Ci ludzie mieli od 40 lat wzwyż i uważali, że wszystko im ujdzie na sucho za względu na ich wzrost" – napisał jej były mąż, Sid Luft w "Judy and I: My Life With Judy Garland". To nie jedyny przypadek molestowania na planie. "Jedną z osób o najgorszej reputacji w branży był Louis B. Mayer, szef studia. Raz powiedział jej, że jest cudowną piosenkarką. 'Śpiewasz prosto z serca' - pochwalił, po czym złapał ją za lewą pierś" – opisał Gerald Clarke w jej biografii.
4. Nie miała też szczęścia w miłości
Nie układało jej się też w życiu prywatnym. Miała pięciu mężów i jeden był gorszy od drugiego. Np. z Sidem Luftem zdradzali się wzajemnie, rozstawali i potem wracali do siebie. Ich małżeństwo trwało 13 lat. On był hazardzistą i pijakiem, który roztrwonił jej majątek, ona ciągle ćpała i dwukrotnie podcinała sobie gardło. W czasie procesu rozwodowego zeznała, że Luft ją bił. Później zostali przyjaciółmi. Z drugiej strony podziwiał ją i pomógł w karierze - za "Narodziny gwiazdy" z 1954 r. była nominowana do Oscara. Przegrała wtedy z Grace Kelly, ale zgarnęła za to Złoty Glob.
Przyciągała też mężczyzn, których nie pociągały wyłącznie kobiety. Z Vincentem Minnelli mieli córkę, Lizę. Pewnego razu przyłapała go z innym facetem w łóżku. Próbowała się zabić. Rozwiedli się rok później. Mark Herron był gejem, ale doskonale o tym wiedziała. Rozstała się z nim po tym, jak zdradził ją z mężem córki, Lizy Minnelli. Łącznie Judy miała trójkę dzieci, ale przez problemy z uzależnieniem i psychiką nie była dobrą matką.
5. Całe życie była na pigułkach
Judy była uzależniona od leków od dziecka. Z czasem jednak już nikt nie musiał jej podtykać pod nos środków pobudzających i uspokajających. Sama łykała je garściami i popijała wódką z sokiem, a także białym, półsłodkim winem. Stała się rozchwiana emocjonalnie, walczyła z depresją trudno było z nią współpracować, a w czasie występów na żywo obrażała publiczność. Pod koniec życia nie miała już praktycznie nic, tułała się po znajomych jak bezdomna.
Zmarła mając zaledwie 47 lat. Jej ostatni mąż znalazł ją martwą w łazience ich mieszkania. Zażyła kilkanaście tabletek seconalu. – To nie było samobójstwo, to nie były tabletki nasenne, to nie była marskość wątroby. Myślę, że była po prostu zmęczona, jak kwiat, który daje światu radość i piękno, a potem więdnie – wspominała Liza. Na pogrzeb jej matki w 1969 roku przyszło 20 000 osób.