Andrzej Duda chciał, by szefową jego sztabu wyborczego została Beata Szydło. Jednak sprawa stoi podobno pod znakiem zapytania, z powodu decyzji Tymoteusza Szydło o porzuceniu kapłaństwa – czytamy w najnowszej "Polityce".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Tygodnik donosi o powodach zmiany nastawienia Beaty Szydło. Dziennikarz rozmawiał z osobą z najbliższego otoczenia Andrzeja Dudy. Prezydent – na podstawie relacji rozmówcy "Polityki" – chciał, by była premier, bardzo popularna w elektoracie PiS, podobnie jak przed pięcioma laty była jego najważniejszym wsparciem w walce o prezydenturę.
– Nie mówię, że prezydent zmienił zdanie, ale dziś prawa stoi pod znakiem zapytania. Właśnie w związku z tym, że Tymoteusz zrzucił sutannę – powiedział rozmówca tygodnika. Syn Beaty Szydło w grudniu oficjalnie ogłosił, że zamierza porzucić stan kapłański z powodu "kryzysu wiary i powołania".
"Z bólem przyznaję, że z czasem zacząłem tracić sens mojej posługi i coraz częściej nachodziły mnie myśli o odejściu ze stanu duchownego. Po głębszym namyśle postanowiłem jednak dać sobie jeszcze jedną szansę i poprosiłem o kilka miesięcy urlopu (...)" – wyjaśnił.
Doniesienia o tym, że Beata Szydło nie będzie szefową sztabu wyborczego Andrzeja Dudy pojawiły się już na początku stycznia. – Wyborcy PiS Szydło kochają, ale są w partii frakcje, którą mogą chcieć jej zaszkodzić – tłumaczył rozmówca Wirtualnej Polski.