
Pod wodzą Romana Kurkiewicza tygodnik "Przekrój" zamiast odbić się od dna, w ciągu roku stracił niemal połowę czytelników. Czy dlatego, że – jak przekonują niektórzy – zamiast lewicowym pismem został "ultralewicową agitką"?
Kurkiewicz przejął stery "Przekroju" w grudniu ubiegłego roku i już sam fakt, że to właśnie on został redaktorem naczelnym, zwiastował, iż tygodnik będzie do bólu "lewomyślny". W styczniu potwierdził to sam Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Przekroju" otwarcie deklarując", że pismo pójdzie na lewo, a drugi należący do niego tygodnik "Uważam Rze" – na prawo.
Wczoraj (23.7) po kilkumiesięcznej przerwie kupiłem aktualny numer. Zrobiłem to, bo chciałem na stacji benzynowej rozmienić grubszy banknot i... pożałowałem. Never ever again. Tekst o edukacji seksualnej milusińskich (str. 20) dobił mnie szczególnie. Temat stary jak świat, dyskutowany już milion razy, i żeby ten artykuł wniosił przynajmniej coś nowego, jakieś rozwiązania itp... no kurcze nie wnosi. Cóż, autorka w końcu powołuje się na statystyki z 1999 roku, więc coś jest na rzeczy ;) I czy jeden taki denny tekst może zdyskredytować cały numer a nawet markę jaką przecież Przekrój jest? Oczywiście.
Czytelnicy skarżą się zaś, że zabrano im kulturę, a w zamian dano m.in. skandalizujące formą i treścią teksty Marty Karaś i Ilony Witkowskiej. W reakcji na żarty Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego z Ukrainek, napisały tekst naszpikowany wulgaryzmami. "Wojewódzki z tym drugim pajacem powinni zniknąć z polskiej pop-kultury. Wypier….ć natychmiast! Mogą sczeznąć" – to jeden z cytatów. Wcześniej sporo kontrowersji wzbudził także tekst ich autorstwa poświęcony córce premiera.
Tekst jest średniutki, zgadzam się z opiniami, ale nie zgadzam się z formą ich wyrażenia. (…) Szkoda "Przekroju". Historyczny tytuł i wielka niegdyś marka zamienił się w lewacką gazetkę promocyjną. Żebym ja, wychowany na starym "Przekroju", czekał na jego koniec? Smutne, ale prawdziwe.
Najsztub twierdzi jednak, że kultura na łamach "Przekroju" pozostała, choć w innej formie. – Została wprzęgnięta w sprawy i debaty społeczne. Roman chciał pokazywać, że świat się zmienia na ulicach. W tym sensie zrobił z "Przekroju" tygodnik idei – tłumaczy były naczelny tygodnika.
[Hajdarowicz] chciał pójść na lewo, a mnie się od początku nie podobała ta koncepcja. Hajdarowicz liczył na starcie ideologiczne między "Przekrojem" a "Uważam Rze", tylko zapomniał o tym, że walka nie napędza sprzedaży.
Przestałem kupować od kiedy wzrosła cena. Przecież nie będę kupował dla samego Raczkowskiego.

