Pracy będzie więcej, a ceny usług spadną - rząd planuje uwolnienie zawodów, do których w tej chwili wejścia bronią obowiązkowe kursy i państwowe egzaminy. Ministerstwo Sprawiedliwości chce otworzyć dostęp do około 240 zawodów regulowanych, na pierwszy ogień pójdzie nawet 48 z nich. W naTemat sprawdzamy, kim łatwiej będzie zostać i czy wszyscy będziemy musieli jeździć Mercedesami.
Na początku zmiany dotkną między innymi taksówkarzy, agentów nieruchomości, czy przewodników turystycznych. Według dr. Stanisława Tyszki z Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej, dołączyć do nich powinny między innymi kierowcy TIRów, fizjoterapeuci, czy pomoc dentystyczna - higienistki i asystentki dentystyczne. - Regulacje nie są też potrzebne w przypadku muzealników i konserwatorów zabytków. Jest też sporo zawodów kolejowych, na przykład toromistrz, ustawiacz, czy automatyk. Proszę sobie wyobrazić, że w metrze warszawskim jest około 20 zawodów regulowanych. Myślę też, że bez regulacji poradziliby sobie grzyboznawcy i klasyfikatorzy grzybów - dodał Tyszka.
- Zmiany na pewno nie ruszą standardowych zawodów regulowanych, czyli prawników i lekarzy - powiedział naTematMikołaj Barczentewicz, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju. W tej chwili w Polsce przepisy ograniczają dostęp do największej liczby zawodów w Europie - jest ich 380. - Oczywiście, jak w każdym przypadku zagrożenia wąskich grup interesów, podnoszą się głosy rzekomych obrońców konsumentów i porządku publicznego, którzy przekonywać będą, że taksówkarz czy przewodnik bez egzaminu to katastrofa rozmiarów plag egipskich - dodał Barczentewicz.
Być taksówkarzem
7 kwietnia wejdą w życie przepisy, które zlikwidują tak zwany „przewóz osób”, osoby które chcą wozić ludzi, będą musiały przejść kurs i zdać egzamin. - Nie jestem zawodolony, musiałem zapłacić za kurs, a teraz się okazuje, że dostęp do zawodu będzie otwarty - narzekał spotkany przeze mnie kierowca „przewozu osób”. Z tym argumentem nie zgadza się jednak doradca ministra sprawiedliwości, Mirosław Barszcz - Koszty szkolenia są jeszcze wyższe w przypadku pośredników nieruchomości, ale co z tego wynika? To nie może być powodem utrzymywania przepisów, które źle wpływają na rynek pracy.
Być agentem nieruchomości
Z wyliczeń ministerstwa wynika, że dzięki dzięki zmianom powstanie w Polsce dodatkowo nawet 100 tysięcy miejsc pracy - a to jest szczególnie ważne, biorąc pod uwagę ostatni skok bezrobocia - dodał Mirosław Barszcz. Pomysł nie podoba się niektórym doradcom na rynku nieruchomości, którzy uważają, że przez uwolnienie zawodów, pośrednikiem będzie mógł zostać każdy, nawet ktoś, kto nie zna się na tej pracy. - Nawet gdyby tak było, trzeba pamiętać, że agentów nieruchomości jest w Polsce dramatycznie mało, często w firmie jest dwóch licencjonowanych pośredników, a reszta pracuje na ich licencji - powiedział Barszcz.
W rozmowie z Rzeczpospolitą Tomasz Błeszyński, pośrednik i doradca na rynku nieruchomości powiedział, że deregulacja rozłoży cały rynek. Osoby bez żadnego przygotowania będą wygrywać z profesjonalistami, stosując dumping cenowy. Warto jednak zaufać polskim konsumentom, którzy nawet jeśli trafią na nierzetelnego agenta, przewodnika, czy taksówkarza, drugi raz nie skorzystają z jego usług.
- Ja się oburzam, gdy słyszę słowo „dumping”, bo oznacza ono, że firma, która dominuje na rynku stosuje ceny poniżej kosztów wytworzenia danego produktu. Robi to, by wykosić mniejszą konkurencję. Mirosław Barszcz podkreśla, że uwolnienie zawodów spowoduje, że konkurencja będzie większa, jakość wyższa, a ceny pójdą w dół. Jako przykład podaje TPSA - gdy ta miała prawie 100 procent udziałów w rynku, ceny były dużo wyższe, a na telefon można było czekać i czekać. Teraz, gdy firm jest zdecydowanie więcej, ceny są dużo niższe i telefon zakładają bardzo sprawnie.
Etyka w biznesie
Przeciwnicy ustawy mówią, że w niektórych zawodach oprócz kompetencji ważna jest też moralność, a zawody powinny być wykonywane przez osoby godne zaufania. - Tylko nikt nie zauważa, że zdanie egzaminu nie robi z człowieka kogoś godnego zaufania. - Tak samo łatwo można trafić na nieuczciwego świetnego specjalistę, co bardzo sumiennego i uczciwego człowieka, który do wykonywania swojego zawodu po prostu się nie nadaje.
Gdyby iść tokiem rozumowania tych, którym zmiany się nie podobają, powinno się - według Barszcza - uchwalić ustawę, która od pierwszego stycznia 2013 roku wprowadzi dla wszystkich mieszkańców obowiązek jeżdżenia wyłącznie nowymi Mercedesami. - Wtedy byłoby bezpiecznie, tak? Ale tego nikt nie zrobi, bo to bezsens.
Ustawa o uwolnieniu zawodów powinna zostać przyjęta i wejść w życie jeszcze w tym roku, choć wobec niektórych zawodów przepisy mogą zacząć obowiązywać później - Przepisy powinniśmy uchwalić na jesieni. I mówiąc na jesieni mam na myśli jesień astronomiczną, czyli między 21 września a 21 grudnia. Tak będzie bezpiecznie - zapewnił Mirosław Barszcz.