Czy można mu wierzyć? Wiadomo, że grozi mu areszt, że może usłyszeć zarzuty. Po latach jednak postanowił rozliczyć się z przeszłością. Byly "agent Tomek" wystąpił w "Superwizjerze" TVN i odsłonił metody działania ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika. Według jego słów polecili mu wytworzyć wrażenie, mimo braku jakichkolwiek dowodów, o winie małżeństwa Kwaśniewskich ws. słynnej willi w Kazimierzu.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Chodzi o słynną sprawę willi rzekomo należącej do Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony Jolanty. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do zeznań agenta Tomka, w których obciąża on swoich byłych przełożonych. A to właśnie Aleksander Kwaśniewski był głównym wrogiem "walczącego z układami" PiS, który pod takimi hasłami szedł w 2005 r. do władzy.
– Dawali mi jasny sygnał, że w trakcie mojej pracy mam formułować pewne zdarzenia, które się wydarzyły w taki sposób, aby wskazywać na to, że właścicielami tej nieruchomości są państwo Kwaśniewscy – opowiadał po latach reporterom "Superwizjera" Tomasz Kaczmarek.
Jak powiedział, dziś chce rozliczyć się z przeszłością. – Miałem wytworzyć przeświadczenie, że willa należy do Kwaśniewskich. Czasy dawnego agenta Tomka już minęły. Dziś kocham swoją żonę i dzieci i tak już pozostanie – mówił Tomasz Kaczmarek w rozmowie z TVN.
"Nigdy nie miałem takiej wiedzy"
Co ma świadczyć o tym, że mówi prawdę? – Pragnę z całą stanowczością potwierdzić, że nigdy takiej wiedzy nie powziąłem, żeby willa została nabyta nielegalnie. (…) Zeznania są wynikiem rozkazów i poleceń, jakie dostałem od Kamińskiego i Wasika – mówił.
Pretekstem do działań CBA miały być słowa nieżyjącego premiera Józefa Oleksego, z których się wycofał. Jednak agenci CBA i tak mieli znaleźć informacje o tym, że willa "zapisana na słupa" miała w rzeczywistości należeć do Kwaśniewskich. Nigdy nic tego nie potwierdziło.
Kupował więcej niż mogli wypić
Agent Tomek próbował wejść w bliski kontakt z Janem J., by dotrzeć do rodziny prezydenta Kwaśniewskiego. Wszystkie relacje z Janem J., na których agent Tomek przezornie zamawiał duże ilości alkoholu, "większe niż mogli wypić", były po to, by "zadowolić Wąsika i Kamińskiego". Do tego stopnia wkupił się w łaski rodziny, że był u niej na świętach. W rzeczywistości rozpracowywał tę rodzinę.
W 2016 r. twierdził, że Jolanta Kwaśniewska powinna usłyszeć zarzuty. Jednak w rozmowie z TVN powtórzył, że zeznania były wynikiem nacisków, jakim był poddany przez przełożonych.
– Dostawałem rozkazy, by pisać pod dyktando – mówił. – Dokręć śrubę, dopisz, że właścicielami byli Kwaśniewscy – mówił Kaczmarek o rozmowie z Wąsikiem. Miał "podkoloryzować" swoją pracę. Początkowo przekazywano mu, że mają dowody i im wierzył.
Potem miał wątpliwości i zgłaszał je. Jednak słyszał, że ma wykonywać pracę na swoim odcinku. Prokuratura uznała, że Mariusz Kamiński przekroczył swoje uprawnienia. Miał wytwarzać wrażenie, że Kwaśniewscy są winni w operacji dotyczącej willi. Nic tego nie potwierdziło.
Sąd ostatecznie potwierdził w 2017 roku, że właścicielem willi był Marek Michałowski. W materiale wypowiedział się także Aleksander Kwaśniewski. Ujawnił, że on i żona nigdy nie zostali przesłuchani w sprawie. – Chodziło wyłącznie o to, by ta polityczna sprawa trwała – mówił.
Co na to Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik? Jak łatwo się domyślić, z TVN nie rozmawiają. Stacja poprosiła ich o komentarz, jednak odpowiedź była lakoniczna – że... "nie odnoszą się do pytań".