
Reklama.
Do Wuhan pojechał w poniedziałek chiński premier Li Keqiang, by sprawdzić na miejscu, jak służby medyczne radzą sobie z walką z wirusem. Prezydent Chin Xi Jinping z kolei określił sytuację jako poważną. Zapewnił, że rząd podejmuje wszelkie możliwe działania aby zablokować podróże do zarażonych rejonów oraz zgromadzenia publiczne.
Xi Jinping podkreślił, że do Wuhan skierowano dodatkowy personel medyczny i leki. Jak sobie radzi służba zdrowia w Wuhan, to opisywał w weekend "Washington Post". Lekarze i pielęgniarki są zmuszeni nosić pieluchy dla dorosłych, bo opiekując się chorymi nie ma nawet chwili, aby pójść do toalety.
O wyjściu do domu nie ma mowy, dlatego niektórzy podobno nie wytrzymują tej próby nerwów. – Nie chcę już wykonywać tej pracy. Po prostu mnie zwolnij! Wyrzuć mnie, odeślij do domu – miał powiedzieć jeden z lekarzy w Wuhan, a jego słowa cytuje amerykański dziennik.
Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji niektórym obywatelom zdarzają się nieracjonalne zachowania, aby uchronić się przed koronawirusem.
Edward Lawrence, dziennikarz BBC pracujący w Chinach, zamieścił na Twitterze zdjęcie, na którym widać wielu podróżnych - wszystkich w maseczkach ochronnych na twarzy. Jedna kobieta poszła jednak o krok dalej. Aby uchronić się przed wirusem, dodatkowo założyła na głowę plastikową torebkę. "Być może uratuje się przed wirusem, ale ryzykuje uduszenie" – skomentował dziennikarz.
źródło: reuters.com