Personel szpitali w Wuhan non stop zajmuje się osobami zarażonymi koronawirusem. Lekarze i pielęgniarki nie mają nawet czasu skorzystać z toalety w czasie pracy, więc noszą specjalne pieluchy dla dorosłych.
O sytuacji w placówkach medycznych w Wuhan informuje "Washington Post". W szpitalach ma już brakować dosłownie wszystkiego - łóżek, gumowych rękawiczek i masek. Personel bez przerwy zajmuje się chorymi. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że lekarze i pielęgniarki nie mają nawet czasu pójść do łazienki. Noszą więc pieluchy dla dorosłych.
Ponadto personel cały czas musi używać środków dezynfekujących. O wyjściu do domu nie ma mowy, dlatego niektórzy podobno nie wytrzymują tej próby nerwów. – Nie chcę już wykonywać tej pracy. Po prostu mnie zwolnij! Wyrzuć mnie, odeślij do domu – miał powiedzieć jeden z lekarzy w Wuhan, a jego słowa cytuje amerykański dziennik. A tak wyglądają kolejki do szpitali w Chinach.
56 ofiar śmiertelnych, ponad 2000 zakażonych i przypadki zachorowań odnotowane w 13 krajach. To najnowszy bilans dotyczący rozprzestrzeniania się groźnego koronawirusa. Najgorsza sytuacja jest w chińskim Wuhan, gdzie zaczęła się fala zachorowań. Miasto jest odcięte od świata, o czym pisaliśmy w naTemat.
W sieci pojawiły się zdjęcia i nagrania mieszkańców Chin, którzy mdleją w kolejce do lekarzy. W szpitalach brakuje miejsc, więc podjęto błyskawiczną inicjatywę - budowę nowej placówki w tydzień.