"Nie należał do partii ani struktur rządowych. (…) Jest częścią ludu, a jego popularność wynika z jego charakteru i wsparcia ludności" - to cytat z oficjalnej strony Aleksandra Łukaszenki. Człowiek ten spędza sen z powiek europejskim politykom, lud przez niego cierpi, a jego kraj jest w fatalnej kondycji. Czyli o tym skąd wziął się, kim jest i jak wypaczył ideę władzy Aleksander Łukaszenka.
Lubi przedstawiać się jako kochany przez lud i z ludu się wywodzący. Biografia z oficjalnej strony prezydenta Białorusi określa go w samych superlatywach. A Condleezza Rice uznała go za "ostatniego prawdziwego dyktatora w sercu Europy". Jak to się stało, że Łukaszenka budzi tak silne emocje?
Chłop ze wsi, ale wykształcony
Aleksander Grigoryevich Łukaszenka urodził się 30 sierpnia 1954 roku, rok po śmierci Stalina. Pochodzi z Kopys, wsi znajdującej się na terenie Vitebska. Jego życie nie było usłane różami: wychowywał się bez ojca, od najmłodszych lat musiał dbać o rodzinę. Według oficjalnej wersji biografii, nauczyło go to szacunku dla ciężkiej pracy i wrażliwości na prawdę. Mniej oficjalnie mówi się, że przez brak ojca szykanowano go w szkole, co miało wpłynąć na jego późniejszy styl rządzenia.
O jego młodości wiadomo niewiele. W wieku 20 lat ukończył historię na Państwowym Instytucie Pedagogicznym Mohylewskiego. Dziesięć lat później, w 1985 roku, odchodził z kolejnej szkoły: Białoruskiej Państwowej Akademii Gospodarstwa Wiejskiego. W tym czasie już musiał zostać zindoktrynowany przez komunistów.
Pracowity, twardy, zdolny?
Komsomoł, czyli jak indoktrynować młodzież
Nazwa komsomoł pochodzi od Kommunisticzeskij Sojuz Mołodioży. W dosłownym tłumaczeniu był to Komunistyczny Związek Młodzieży. Instytucja ta stanowiła swoiste zaplecze dla partii komunistycznej. Za jej pomocą wpajano młodym ludziom (14-28 lat) ideały komunistyczne. Działacze, tacy jak swojego czasu Łukaszenka, byli często starsi. Komsomoł odgrywał istotną rolę w kształceniu przyszłych członków partii, którzy często potem stanowili partyjną elitę. W 1991 roku komsomoł został rozwiązany, ale powrócił do działania jako młodzieżówka Partii Komunistycznej Federacji Rosyjskiej.
"Zachęcenie" do działania na rzecz ZSRR nastąpiło zapewne w wojsku. W latach 1975-77, a później 1980-82 Łukaszenka służył w wojskach granicznych Armii Sowieckiej. Według nieoficjalnych informacji, w czasie służby wojskowej Aleksander Grigoryevich miał pełnić funkcję instruktora wydziału politycznego w jednej z jednostek wojskowych. Jest to bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że między jedną służbą wojskową i drugą był działaczem komsomołu (patrz: ramka). W 1979 nie ukrywał się już ze swoją orientacją polityczną i po prostu wstąpił do Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. W czasie lat 1982-94 działał m.in. jako zastępca przewodniczącego kołchozu w rejonie Szkłowa; zastępca dyrektora w kombinacie materiałów budowlanych czy wreszcie sekretarz komitetu partyjnego kołchozu. Zanim został prezydentem, pełnił jeszcze funkcję dyrektora sowchozu. Jak opisuje go oficjalna biografia, w pracy zgłaszał dużo inicjatyw, był pracowity i nieugięty w swoich poglądach. To właśnie miało mu przysporzyć licznych sympatyków w klasie robotniczej.
O niepodległej Białorusi mówił: imperialistyczni zdrajcy
W polityce był równie gorliwy, co w pracy. Już w 1990 wybrano go do Rady Najwyższej BSRR. Jeszcze w 1991 roku Łukaszenka sprzeciwiał się zlikwidowaniu ZSRR. Chwalił się również tym, że jako jedyny członek Rady głosował przeciwko ratyfikacji układu białowieskiego (patrz: ramka). Wszystkich, którzy chcieli niepodległej Białorusi, nazywał imperialistycznymi zdrajcami.
Antypolski film hitem białoruskiej telewizji
Mimo to, Łukaszenka nie odpuścił i dalej robił karierę polityczną. Jako deputowany do Rady Najwyższej, "zasłynął" walką z korupcją. Trudno stwierdzić, czy korupcja była realna czy wyimaginowana i stworzona na potrzeby polityczne. Co do tego, źródła są sprzeczne, nawet te nieoficjalne. Wiadomo jedno: nadmuchana kariera predestynuje go do wybrania wyborów prezydenckich. Jak możemy przeczytać na jego oficjalnej stronie: "Łukaszenka wykazał się jako aktywny i bezkompromisowy reprezentant ludu, który ma własny punkt widzenia na sposób, w jaki zostaną przeprowadzone reformy i demokratyzacja Białorusi".
Swój kraj trzyma twardą ręką od 18 lat
Dziś już wiemy, że jego wizją demokratyzacji był brak demokracji. W 1994 roku Aleksander Łukaszenka pokonuje pięciu innych kandydatów w wyścigu do fotela prezydenckiego. W drugiej turze wyborów dostał ponad 80% głosów. Najbiedniejsze warstwy społeczne przekonał do siebie obietnicami rozliczenia afer gospodarczych, zakończeniem prywatyzacji i zacieśnieniem związków z Rosją. Szybko wyszło na jaw, jak ma zamiar rządzić nowy prezydent. Na Białorusi zorganizowano referendum z pytaniami: czy wzmocnić integrację gospodarczo-polityczną z Moskwą, zlikwidować symbole kraju i zastąpić je sowieckimi oraz czy uczynić języki białoruski i rosyjski równymi. Oficjalnie większość społeczeństwa odpowiedziała twierdząco, ale źródła naukowe i zewnętrzne zarzucają Łukaszence sfałszowanie wyników.
Traktat ten głosił, że Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich przestaje istnieć. Na jego miejsce powoływano Wspólnotę Niepodległych Państw. Układ podpisały: Rosja, Białoruś i Ukraina. Potem dołączyły do niego jeszcze Armenia, Azerbejdżan, Mołdawia i Gruzja. Umowę tę uznaje się za ostateczny rozpad ZSRR.
Po referendum, w 1997 roku, Łukaszenka i Jelcyn podpisują umowę o Związku Białorusi i Rosji. Ma ona wprowadzić głębokie zacieśnienie stosunków gospodarczych i politycznych. Po odejściu Jelcyna w 1999 roku stosunki rosyjsko-białoruskie ulegały stopniowemu ochłodzeniu. Chłód zmroził obie strony po propozycji Władimira Putina, by Białoruś wstąpiła do Federacji Rosyjskiej jako gubernia. Mimo to, Łukaszence udało się wyciągnąć sporo gospodarczych korzyści z relacji z krajem Putina. Na przykład najtańszy gaz w Europie, według ostrożnych szacunków nawet sześć razy tańszy niż w Polsce.
W polityce kontrowersyjny dyktator, w domu miły pan z wąsem
Na arenie międzynarodowej prezydent Białorusi budzi skrajne emocje nie tylko polityką wewnętrzną. Zasłynął m.in. porównywaniem ataków na Afganistan i Irak do anszlusu Czechosłowacji dokonanym przez Hitlera. Bronił też serbskiego dyktatora Slobodana Milosevicia przed "bezprawną agresją państw NATO". Oficjalnie popierał inne reżimy autorytarne: egipski Mubaracka czy libijski Kaddafiego.
A to tylko wierzchołek góry lodowej. Łukaszence zarzuca się m.in. stworzenie "szwadronu śmierci", który eliminuje działaczy opozycji. Według doniesień białoruskiego pułkownika z MSW, Aleha Ałkajewa, na rozkaz prezydenta mogło dojść nawet do 130 egzekucji. O tym, że jego prezydentura do dziś opiera się na sfałszowanych wyborach, nawet nie trzeba wspominać. Chociaż, oczywiście, Łukaszenka wszystkiemu zaprzecza.
Stoi to w opozycji do jego image'u "domowego". Dziennikarzom często pokazuje się w dobrze skrojonym dresie wyszczplającym sylwetkę. Nosi eleganckie skarpety we wzory nawiązujące do słowiańskiej kultury. Również wystrój jego domu ma podkreślać słowiańskie korzenie i prostotę. Łukaszenka za wszelką cenę stara się pokazać, że chociaż jest prezydentem, to blisko mu do zwykłych ludzi. Dlatego też często do zdjęć pozuje z rodziną: żona Galiną i trzema synami: Wiktorem, Mikołajem i Dmitrijem. Wtedy wygląda niemalże tak dobrodusznie jak Bronisław Komorowski.
Dziś jednak po raz kolejny Aleksander Łukaszenka zszokował opinię publiczną. Po tym, jak Unia Europejska zaostrzyła sankcje wobec Białorusi, wyrzucono stamtąd ambasadorów UE i Polski. Cała Europa w napięciu czeka na kolejny krok nieugiętego dyktatora.