Jennifer Aniston, Jennifer Lopez, Halle Berry, Nicole Kidman. Wszystkie są po 50-stce i wszystkie wyglądają... znacznie młodziej, co regularnie zaskakuje internet. Bo przecież tylko młodość jest atrakcyjna. Jasne, to gwiazdy, mają pieniądze, stać je, by wyglądać świetnie mimo upływu lat. Ale tu wcale nie chodzi o stan portfela, nie chodzi o skalpel, stylistów czy drogie kosmetyki. A o co chodzi? O pewność siebie. To dzięki niej atrakcyjne są 50- czy 60-latki niezależnie od stanu portfela.
"Kobieta ma datę przydatności". Okropne, prawda? A ile razy słyszałaś to w życiu? Założę się, że niejeden. Kultura wpaja nam, że "mężczyzna jest jak wino", ale tylko młode kobiety są atrakcyjne i sexy. Kobietom ciągle "tyka zegar". Kiedy ten zegar uderzy w magiczną liczbę 50, nagle jest przeterminowana. Menopauza, wnuki, spódnice za kolana, botoks (ale nie za dużo, bo nie wypada), ogród, krzyżówki. Nagle kobieta staje się ciotką-klotką, która nie ma co liczyć na pożądanie czy podziw. Zaczyna być niewidzialna.
Dowody? Badanie przeprowadzone w 2018 roku przez amerykański Uniwersytet Cornella dowiodło, że w internetowych serwisach randkowych kobiety są pożądane najbardziej w wieku około 18 lat. A mężczyźni? Uwaga, 50 lat. To wtedy są atrakcyjniejsi i najbardziej "męscy" – mają władzę, pieniądze, życiową mądrość.
Ale to już przeszłość, to się zmienia. Dzięki komu? Dzięki gwiazdom. Możemy się burzyć, ale to właśnie celebryci dają społeczny i kulturowy przykład, to ich bezwiednie naśladujemy, to oni ustalają trendy. A kiedy na scenie pojawiły się atrakcyjne 50-letnie celebrytki, świat powiedział nagle: "wow, 50-latki są seksowne". I powiedział to z dogłębnym zdziwieniem, prawie szokiem. Jak to w ogóle możliwe, że kobiety po 45- czy 50-stce mogą być tak atrakcyjne?
Ano mogą. Mogą i są. Czy mamy do czynienia z przełomem w urodowym micie?
50 to nowe 20 Super Bowl 2020. 50-letnia Jennifer Lopez i 43-letnia Shakira pojawiają się na scenie w kusych, obcisłych strojach. Tłum szaleje. Obie wokalistki są wcieleniem atrakcyjności, doświadczenia, pewności siebie, profesjonalizmu i kobiecej siły. Kiedy, śpiewając swoje największe hity, tańczą obok młodszych od nich tancerek, nie można oderwać od nich wzroku. I to nie tylko wtedy, kiedy Lopez wykorzystała swoją umiejętność tańca na rurze zdobytą na potrzeby filmu "Ślicznotki", a Shakira udowodniła, że wciąż "jej biodra nie kłamią".
SAG Awards 2020. 50-letnia Jennifer Aniston odbiera nagrodę za rolę w serialu dramatycznym "The Morning Show". Jak zauważają internauci, aktorka w satynowej, jasnej sukni "nie wygląda na swoje lata". Zdjęcie na Instagramie, na którym Aniston leży w samochodzie, aby nie pognieść kreacji, zebrało ponad 6,6 miliona polubień. Nie mówiąc już o tym, że Aniston, która dołączyła do instagramowej rodziny zaledwie w październiku zeszłego roku, ma już prawie 27 milionów obserwujących. A powitalne zdjęcie z obsadą z "Przyjaciół" pobiło wszelkie rekordy (prawie 16 milionów "lajków").
Internet dziwi się nie tylko wiekiem Lopez czy Aniston. Regularnie zszokowany jest metryką Halle Berry (53 lata), Nicole Kidman (52 lata), Cindy Crawford (53 lata), Sandry Bullock (55 lat) czy Jane Fondy (82 lata). Jasne, wiek mężczyzn też jest częstym obiektem zdziwienia. Ile razy widzieliśmy już memy w stylu "jak to możliwe, że Paul Rudd/Brad Pitt/Keanu Reeves jest po 50-stce?".
Wydaje się jednak, że w przypadku kobiet świat jest znacznie bardziej roztrzęsiony, że w tym wieku można TAK wyglądać, co pokazują niezliczone memy dotyczące Lopez, Aniston czy nawet 43-letniej Shakiry ("50-letnia J.Lo szaleje na scenie, podczas gdy ja mam 18-lat i podczas siadania trzeszczą mi kolana"). Albo takie artykuły, jak ten w Buzfeed ("Oto kilka tweetów z Super Bowl od widzów, którzy mogą uwierzyć, że J.Lo ma 50 lat") albo ten z "New York Post" ("Jak Jennifer Aniston wygląda tak cholernie dobrze w wieku 50 lat").
No fucks to give
Powiecie: ale przecież gwiazdy wyglądają tak dobrze, bo mają pieniądze! Drogie kosmetyki, liftingi, botoksy, fryzjerzy, styliści robią swoje. Jasne, to prawda. Łatwo jest wyglądać dobrze, kiedy na koncie ma się miliony. Zwykłej Amerykance czy Polce dużo trudniej jest być kopią wypielęgnowanej Jennifer Lopez – fryzjer, siłownia czy ekskluzywne kremy kosztują krocie, nie mówiąc już o zabiegach medycyny estetycznej. Ale tu wcale nie o to chodzi.
Bo co tak naprawdę jest najbardziej atrakcyjne w Jennifer Lopez, Jennifer Aniston, Nicole Kidman czy Halle Berry? Co sprawia, że kiedy stoją obok młodszych od siebie o kilka dekad celebrytek patrzymy właśnie na nie? To o czym pisałam już wcześniej: pewność siebie.
Dojrzałe kobiety – gwiazdy i nie-gwiazdy – są tak cholernie seksowne, bo, mówiąc potocznie i nie po polsku, "they don't five a fuck". Są doświadczone i świadome własnej wartości, odniosły życiowy sukces, nie przejmują się drobiazgami. Wiedzą kim są i jakie są, nie uzależniają swojej wartości od innych (w tym mężczyzn), nie muszą już nikomu nic udowadniać czy iść na kompromisy. Są paniami siebie, są szczęśliwe, spełnione.
Ba, ile razy starsza kobieta mówiła, że po 40-stce czy 50-stce czy znacznie szczęśliwsza, niż w młodości? Odpowiedź: wiele. – Nieważny jest wiek, ale to, jak się czujesz. A teraz czuję się lepiej, niż kiedykolwiek w moim życiu. Powinno się celebrować, kim się jest. Myślę, że to klucz do życia i szczęścia – mówiła Lopez w jednym z wywiadów.
"Pozwólmy im robić rzeczy"
To właśnie ta niezmącona niczym pewność siebie i samospełnienie starszych kobiet są tak pociągające. To one przykuwają uwagę, nawet gdy ma się zmarszczki, kurze łapki i siwe włosy. Bo one też są przecież atrakcyjne! Przykład? Alexandra Grant, partnerka Keanu Reevesa. Internet nie mógł uwierzyć, że hollywoodzki aktor spotyka się z kimś w praktycznie swoim wieku. Zdziwienie było tak duże, bo celebryci przyzwyczaili nas do młodszych partnerów. Aż tu pojawiła się Grant – siwowłosa, elegancka, uśmiechnięta. Spełniona artystka i partnerka. Dla wielu starszych kobiet to był znak, że wciąż są widoczne, wciąż się liczą. Takim znakiem jest tez nieustannie 74-letnia Helen Mirren, która nieustannie uważana jest za wcielenie piękna i elegancji.
Ten zachwyt nad starszymi kobietami aż w takiej skali to coś stosunkowo nowego. Szczególnie w show-biznesie, gdzie jeszcze niedawno aktorki czy piosenkarki po 40-stki czy 50-stki musiały walczyć, żeby utrzymać się na fali. Udawało się to niewielu: Madonnie, Mirren czy Meryl Streep, reszta zamykała się w domu albo grała babcie i teściowe. Zresztą nie tylko w świecie sławy starszym kobietom jest ciężej. Wciąż na metrykę patrzy wielu pracodawców, a na związki kobiet z młodszymi facetami społeczeństwo nadal patrzy krzywo.
Być może w końcu to się skończy. Być może starsze kobiety w końcu znajdą swoje należyte miejsce w kulturze. Być może będzie tak, jak napisała po Super Bowl dziennikarka portalu VICE: "Czuję, że chyba powinniśmy pozwolić kobietom po 40-stce częściej robić rzeczy". Nic dodać, nic ująć.
I wcale nie trzeba wyglądać tak doskonale, jak Lopez i Aniston, żeby być atrakcyjną po pięćdziesiątce. Nie trzeba mieć talii osy czy gładkiej twarzy, nie trzeba nosić obcisłego body. Wystarczy być sobą – świadomą własnej wartości, kobiecości i siły. Skończmy więc w końcu z dziwieniem się, że pięćdziesięciolatki, sześćdziesięciolatki czy siedemdziesięciolatki są seksowne i przykuwają wzrok! Nie tylko młodość jest atrakcyjna.