300 tys. zł muszą wpłacić wspólnie kurie wrocławska i bydgoska mężczyźnie, który 10 lat temu był molestowany i gwałcony przez ks. Pawła Kanię. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Najbardziej skrzywdzonym przez księdza-pedofila chłopcem był adorowany przez niego w Bydgoszczy Karol. Chłopiec szczegółowo opowiedział o molestowaniu i gwałtach. Do gwałtów dochodziło podczas wyjazdów nad jezioro, a także wycieczek do Warszawy i Fuerventury. Ksiądz gwałcił Karola nawet w klasztorze Sióstr Boromeuszek, gdzie mieszkał. Chłopiec godził się na spotkania i wyjazdy z duchownym, gdyż ten groził mu, że w przeciwnym wypadku weźmie się za jego młodszego brata.
Wyrok zapadł w 2015 roku. Ksiądz pedofil dostał siedem lat bezwzględnego więzienia. Karol po osiągnięciu pełnoletności wystąpił z pozwem przeciwko kuriom we Wrocławiu i Bydgoszczy. Za poniesione krzywdy domaga się 300 tys. zł odszkodowania. Od kurii – gdyż jak twierdzi – przełożeni księdza doskonale wiedzieli o jego skłonnościach. I – zamiast zabronić mu pracy z dziećmi – kryli przenosząc z parafii do parafii.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uznał w piątek roszczenia Karola. Obarczył odpowiedzialnością biskupów za to, ze swoim postępowaniem przyczynili się do krzywdy wyrządzonej Karolowi. Sąd stwierdził więc, że istnieje bezpośredni związek przyczynowy pomiędza zachowaniem biskupów a wyrządzoną Karolowi szkodą.
– To absolutny przełom w dochodzeniu odpowiedzialności instytucji kościelnych względem ofiar księży-pedofilów – powiedział "Gazecie Wyborczej" mec. Janusz Mazur, pełnomocnik Karola.
Kim jest Paweł Kania?
Paweł Kania został wykluczony ze stanu duchownego przez Watykan. Stolica apostolska decyzję podjęła jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi w 2019 r., ale w Polsce ogłoszono ją dopiero po premierze głośnego filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu", którego ksiądz Paweł Kania był jednym z niechlubnych bohaterów. Duchowny pracował jako kapłan w parafiach we Wrocławiu, Miliczu, Oławie i Bydgoszczy. Opiekował się ministrantami i był ich katechetą.
Po raz pierwszy zatrzymano go w 2005 r. jako wikariusza we wrocławskiej parafi św. Ducha. Proponował pod sklepem trzem chłopcom po 100 zł za usługi seksualne. Za księdza poręczyli wtedy abp Marian Gołębiewski i abp Henryk Gulbinowicz. Potem księdzu Kani udowodniono posiadanie dziecięcej pornografii. Nadal jednak odprawiał msze.
Postępowanie kanoniczne ws. duchownego toczyło się w Watykanie od 2012 roku. Proces rozpoczął się po tym, jak Kania został aresztowany w następstwie zameldowania się w hotelu z nieletnim chłopcem. Proces kanoniczny musiał jednak zostać zawieszony do czasu, aż zapadnie prawomocny wyrok w sprawie. Został wznowiony w 2015 roku, gdy Kania trafił do więzienia.