Sprawa Amber Gold ujawniła wiele nieprawidłowości w prokuraturze. Zdaniem redaktorów "Polityki" główne grzechy nie pojawiły się jednak nagle. W dzisiejszym wydaniu tworzą ich listę. Co rozbija system?
Po pierwsze – brak woli. Prokuratorzy umarzają śledztwa przedwcześnie, kiedy jeszcze wiele da się w sprawie zrobić. Piotr Pytlakowski, autor tekstu "Choroba dwubiegunowa", nie dziwi się, że w sprawie Amber Gold tak niewiele się w Gdańsku działo. Jego zdaniem, podczas gdy wszyscy rozmawiali o tamtejszej prokuraturze, w kraju wiele postępowań, podobnych do sprawy gdańskiej spółki, było umarzanych. Wielokrotnie informowała o tym Komisja Nadzoru Finansowego.
Po drugie – zamulanie, czyli przedłużanie śledztw w nieskończoność. Prokuratorzy często są słabi merytorycznie, więc zlecają ekspertyzy. A biegli wciąż przedłużają terminy. Jak pisze "Polityka", tylko w sprawie Amber Gold biegły tworzył opinię cztery miesiące. A zdarza się, że prokurator musi czekać latami.
Po trzecie – opieszałość. Spowodowana na przykład niekończącym się obiegiem pism.
Po czwarte – nacisk zamiast nadzoru. Zdaniem cytowanego przez "Politykę" Edwarda Zalewskiego "Przyczyną większości prokuratorskich błędów jest brak należytego nadzoru – nie politycznego, lecz służbowego".
Po piąte – anarchia. Według redaktorów "Polityki", prokuratury rywalizują ze sobą, zamiast współpracować. To prowadzi na przykład do otwartego sporu w sprawie śmierci gen. Papały, który prowadzą ze sobą prokuratura apelacyjna w Łodzi i Warszawie.
Po szóste – koronne wygodnictwo. Zdaniem "Polityki" to, co miało pomóc prokuratorom, czyli instytucja świadka koronnego, w istocie prowadzi do degeneracji tego zawodu. Prokuratorzy zamiast weryfikować zeznania i zbierać inne dowody, po prostu ufają świadkom.
Po siódme – bezkarność. Jeśli prokurator popełni błąd, nie można go ukarać, bo przepis Kodeksu Karnego, który na to pozwala, pozostaje martwy.
Po ósme – ślepy upór. Czyli druga, po opieszałości, skrajność. Zdaniem "Polityki" prokuratorzy stają za sobą murem. Jeśli chce mieć sukces, może się uprzeć, by go osiągnąć. Koledzy pomogą.
Po dziewiąte – epidemia spiskowa. Po tym, jak Zbigniew Ziobro objął stanowisko ministra sprawiedliwości, prokuratura podzieliła się na "ziobrystów" i "antyziobrystów", którzy podejrzewają się wzajemnie. W atmosferze podejrzeń praca staje się niemożliwa.
Po dziesiąte – nieszczelność użytkowa. Zdaniem "Polityki", – choć tajemnica śledztwa, to rzecz święta – z prokuratury zaskakująco często wyciekają informacje.
Cały tekst do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Polityka"
Między KNF, a prokuratorami w Gdańsku […], miesiącami, a nawet latami (od 2009 r.) krążyły pisma. Każdą decyzję podejmowano po kilkumiesięcznym namyśle.
źródło: "Polityka"
Anarchia ma też bardziej konwencjonalne oblicza. W jednej z prokuratur apelacyjnych zastępca otwarcie kontestuje szefa, uważa go za nieudacznika
źródło: "Polityka"
Pół biedy, jeśli prokuratorzy popełniają błędy niezamierzenie. Bieda, jeśli "błądzą" świadomie
źródło: "Polityka"
"Oto jeden z polityków PiS powołuje się na treść zeznań świadka koronnego Piotra K., ps. Broda, po to, by przypiec politykowi z przeciwnego obozu. Zeznania "Brody" są tajne, ale nie dla wszystkich