Didier Reynders, unijny komisarz ds. sprawiedliwości, odniósł się do sytuacji sędziego Pawła Juszczyszyna. Podczas wtorkowej debaty na temat zagrożenia dla praworządności w Polsce wskazywał, że jeśli sądy wydają orzeczenia, to te orzeczenia muszą być przez wszystkie władze realizowane.
Didier Reynders zapewniał, ze Komisja Europejska jest otwarta na dialog, jednak nie ukrywał, że unijna instytucja nie zawaha się wykorzystać "wszystkich możliwych mechanizmów i środków po to, żeby bronić praworządności". – Sądy polskie to sądy europejskie, dlatego muszą to prawo respektować – wskazywał.
Dalej komisarz odniósł się do sprawy sędziego Pawła Juszczyszyna. – Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości są wiążące i muszą być respektowane. 4 lutego Izba Dyscyplinarna zdecydowała się zawiesić sędziego, który tak chciał wykonać orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, obniżając mu jednocześnie o 40 proc. uposażenie – przypomniał.
Reynders nie miał wątpliwości, że jeśli sądy wydają orzeczenia, to te orzeczenia muszą być przez wszystkie władze realizowane. Wspomniał też o zagrożeniu, jakie niesie tzw. ustawa kagańcowa. – Prawo unijne mówi o poszanowaniu praworządności, zwłaszcza niezależności sędziowskiej – przypomniał.
11 lutego w Parlamencie Europejskim odbyła się kolejna debata na temat praworządności w Polsce. W obronie forsowanych przez PiS zmian stanęła Beata Szydło, która starała się wygłosić płomienną mowę... odczytaną z kartki. Była premier powtarzała hasła, które już wszyscy słyszeli, że "Polska jest krajem praworządnym".