W ostatnich dniach w krakowskim sądzie padł bezprecedensowy wyrok, w wyniku którego crossdresser znany jako Holly wygrał rozprawę ze swoimi rodzicami i zostały przyznane mu alimenty.
Crossdressing – często zamiast pojęcia transwestytyzm wykorzystuje się to zamiennie pojęcie. Transwestyta określany jest wówczas jako crossdresser. Zamienniki te używane są głównie dlatego, że słowo transwestytyzm jest przez wielu odbierane negatywnie. CZYTAJ WIĘCEJ
W samej rozprawie nie padło słowo transfobia, ale wyrok jasno wskazuje, że nie wolno bić, poniżać, blokować rozwoju i nie wpuszczać dziecka do domu dlatego, że odkrywa swoją seksualność. Holly mimo wszystko czuje się źle w naszym kraju i po zakończeniu edukacji zamierza wyprowadzić się z Polski.
Edyta Baker, rzecznik prasowy Fundacji Trans-Fuzja przyznaje, że to ewenement na skalę kraju. – Przypadek Filipa jest jedynym znanym nam przypadkiem tego typu. Nie oznacza to jednak, że podobnych przypadków nie było lub nie ma. Nie możemy wykluczyć, że podobne sprawy już się toczyły, ale Fundacja Trans-Fuzja nie ma żadnych danych na ten temat. Wiemy tylko o przypadku Filipa, ponieważ fundacja wspierała go w batalii przed sądem – mówi Baker.
Transfobia i reakcje społeczeństwa
W przypadku piosenkarki Moniki McPerson, określającej się jako kobieta z penisem, wszystko przebiegało płynnie. Już w wieku trzech lat przejawiała zainteresowanie swoją płciowością, a jej rodzice nie widzieli w tym żadnego problemu. – Moim rodzice bardzo mi pomagali – mówi McPerson. – Chronili mnie, bardzo starali się, bym wiodła normalne życie – dodaje i wspomina swoją szkołę, w której była traktowana jako „zwyczajna” dziewczynka, a tylko dyrektor wiedział cokolwiek więcej o jej płciowości.
– Według mnie problem transfobii nie istnieje – mówi zdecydowanie piosenkarka. – Nigdy w życiu nie zostałam obrażona. Akceptuję siebie, a inni też mnie akceptują – dodaje. Zupełnie nie zgadza się z nią Kasia, która również swoją płciowość zaczęła odkrywać we wczesnym dzieciństwie. – Oczywiście, że taki problem istnieje. Kiedyś klientka w mojej pracy, w której pracowałam również przed korekcją płci, zaczęła na mnie krzyczeć, że to chore i zboczone – mówi.
Kasia powiedziała rodzicom o swoim planie operacji w wieku 24 lat, wtedy, gdy była już niezależna finansowo i mogła pozwolić sobie na operację. – Na początku widziałam na ich twarzach wielki szok. Z czasem, dzięki wspólnej pracy nasze relacje uległy zdecydowanej poprawie i obecnie są idealne – wyznaje.
– Pojawiający się w rodzinie problem transpłciowości jest zawsze wyzwaniem dla jej członków. Stopień akceptacji zależy głównie od tego, jak szybko poszczególni członkowie rodziny potrafią sobie z nim poradzić – mówi rzeczniczka Trans-Fuzji. – Za odrzuceniem osoby transpłciowej niemal nigdy nie stoją bowiem jakieś realne względy, a niemal zawsze nieumiejętność pokonania własnych fobii i schematycznego myślenia na temat płciowości i seksualności oraz – i to jest szczególnie ważne – strach przed opinią publiczną – dodaje.
W Polsce nie ma innego sposobu na dokonanie korekcji płci, jak poprzez pozwanie własnych rodziców do sądu o podanie błędnego określenia tożsamości płciowej przy urodzeniu.
Filip aka Holly jest crossdresserem, a Monica McPerson nie planuje w najbliższej przyszłości kompletnej zmiany płci. Co z tymi osobami, które są zdecydowane na korekcję swoich genitaliów? Tutaj w grę wchodzi również aspekt prawny, który mimowolnie godzi zarówno w osobę pragnącą zmiany, jak i jej rodziców. – W sensie prawnym korekta płci zawsze uderza w rodzinę, bo w Polsce nie ma innego sposobu na jej dokonanie, jak poprzez pozwanie własnych rodziców o podanie błędnego określenia płci przy urodzeniu. Nawet w sytuacji, kiedy oboje rodzice nie żyją, też się ich pozywa, a przed sądem reprezentują ich kuratorzy – tłumaczy Edyta Baker. Sytuacja wydaje się absurdalna, bo nawet rodzice, którzy akceptują i pragną pomóc swojemu dziecku są przez nie ciągane po sądach.
Nie zawsze jednak zyskuje się akceptację, czasami wypracowaną po pewnym okresie. – Bywa jednak także odwrotnie – zaznacza Edyta Baker z Trans-Fuzji. – Rodzice na wieść o transpłciowości własnego dziecka wyrzekają się go. Nie tylko nie chcą zaakceptować tego faktu, a niekiedy nawet posuwają się do gróźb, szantażu i zastraszania. Znamy przypadki, w których rodzice posuwali się do kłamstw i matactw, by tylko uniemożliwić dziecku przeprowadzenie korekty płci przed sądem – komentuje.
Czy [Waszym zdaniem] istnieje problem transfobii? Czy uważacie, że prawo w przypadku zmiany płci powinno być bardziej liberalne, czy wręcz przeciwnie?