Koronawirus zabił chińskiego reżysera i jego rodzinę. Dramatyczna relacja tuż przed śmiercią
redakcja naTemat
19 lutego 2020, 18:02·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 lutego 2020, 18:02
Nie żyje Chang Kai, chiński reżyser. Zmarły także cztery inne osoby z jego rodziny. Żona filmowca jest w ciężkim stanie. Wszyscy mieszkali razem w objętym kwarantanną Wuhan. I wszyscy są ofiarami koronawirusa. Opis reżysera ich walki o życie w chińskim internecie stał się viralem.
Reklama.
Dramat rodziny Chang Kai'a opisują światowe media. Chiński reżyser, dyrektor ds. komunikacji w zewnętrznej filii Hubei Film Studio zmarł 14 lutego w wieku 55 lat. Nie żyją także jego siostra (była pielęgniarką), matka i ojciec - wszyscy byli zakażeni koronawirusem. Rodzina od wielu tygodni mieszkała razem w odciętym od świata Wuhan.
Chiński internet lotem błyskawicy obiegł post, jaki Chang Kai miał napisać tuż przed śmiercią. Relacjonował w nim, w jak dramatycznej sytuacji znalazł się on i jego bliscy.
Reżyser w swoim pożegnalnym liście oskarżył chińskie władze o to, że on i jego rodzina nie mogli liczyć na pomoc i opiekę medyczną. Zaczęło się bowiem od tego, że ojciec Chang Kai'a miał objawy koronawirusa. Nie przyjął go jednak żaden szpital, bo nie było miejsc. Odesłano do domu. Od ojca zarazili się pozostali członkowie rodziny, umierając jedno po drugim.
Reżyser wraz z żoną zajęli się opieką nad rodzicami, bo na pomoc medyczną nie mogli liczyć. "Byliśmy w wielu szpitalach. Płakaliśmy i błagaliśmy. Ale byliśmy nikim i nie mogliśmy otrzymać łóżka. Teraz nasz stan jest krytyczny i nie ma już czasu na leczenie" – czytamy w poście.
Ostatni bilans mówi o ponad 2 tysiącach zgonów i ok. 75 tysiącach osób zarażonych. Blisko 15 tysięcy osób udało się wyleczyć. W ostatnich godzinach Rosja postanowiła zamknąć granicę z Chinami.
Dobre wiadomości płyną z Wrocławia. Trzydziestka Polaków, którzy dwa tygodnie temu zostali ewakuowani z chińskiego Wuhan, może opuścić szpital, w którym przebywała w ramach kwarantanny. U żadnego z nich nie wykryto obecności koronawirusa 2019nCoV – informuje resort zdrowia.
(...) mój ojciec zaczął kaszleć, miał gorączkę i problemy z oddychaniem. Wysyłaliśmy go do kilkunastu szpitali, jednak wszędzie informowali nas, że nie ma miejsc. Prosiliśmy o pomoc wielu ludzi. Zrezygnowani wróciliśmy do domu, a ja zdecydowałem się być dobrym synem i pomóc swojemu ojcu. Minęło kilka dni, mój ojciec został pokonany i zmarł. Moja mama się załamała i fizycznie i psychicznie. Choroba przeszła na nią i zmarła zaraz po moim ojcu.
Kiedy jestem gotowy na to, aby odejść, chcę powiedzieć o tym moim przyjaciołom, rodzinie i mojemu synowi, który mieszka w Wielkiej Brytanii. Byłem dobrym synem dla moich rodziców, dobrym mężem dla mojej żony. Zrobiłem wszystko, aby być dobrą osobą. Żegnam was! Wszystkich, których kochałem i którzy kochali mnie.