Jakub Banaś twierdził wcześniej, że został zatrzymał przez funkcjonariuszy CBA. Jak jednak dowiedział się Onet, agenci Biura jedynie przeszukali samochód i pokój hotelowy syna prezesa NIK. Jemu samem przedstawili nakaz zatrzymania laptopa i telefonu. Ale on sam zatrzymany nie został.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jakub Banaś wysłał SMS do dziennikarza Onetu kilka godzin po tym, jak agenci CBA weszli do mieszkań jego ojca. "Zatrzymało mnie CBA. Zaraz wezmą telefon" – napisał syn szefa NIK. Dodał, że przeszukują jego auto i pokój hotelowy. On sam był w tym czasie na wyjeździe służbowym. Ostatecznie funkcjonariusze Biura zabrali sprzęt należący do Jakuba Banasia.
Około godz. 16 Marian Banaś przybył do siedziby NIK. Jak podało RMF FM, pracownicy Izby nie chcieli wpuścić funkcjonariuszy CBA do gabinetu Mariana Banasia, powołując się na tzw. koneczność zachowania tajemnicy kontrolerskiej, z której zwolnić może tylko sąd albo prezes NIK. Dlatego właśnie prokuatorski nakaz nie był brany pod uwagę.
W NIK miała trwać słowna przepychanka. Opór miał stawiać dyrektor generalny NIK, a także inni pracownicy. Wszyscy stali na stanowisku, że nie mogą wpuścić agentów CBA ze względu na tajemnicę oraz immunitet, jaki chroni prezesa NIK Mariana Banasia.