
Reklama.
– Od dłuższego czasu zakup artykułów ochrony osobistej i płynów do dezynfekcji jest praktycznie niemożliwy. Dostawcy, z którymi mamy podpisane umowy, nie realizują zamówień – wyjaśniał w rozmowie z "Polską Times" i Agencją Informacyjną Polska Press Robert Krawczyk, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Przez sytuację z koronawirusem ceny niektórych materiałów stały się absurdalne. - Za zwykłe maseczki chirurgiczne, za które jeszcze niedawno płaciliśmy w granicach 30 gr za sztukę, w zeszłym tygodniu żądano już nawet 11,5 zł – przyznał Krawczyk.
Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM utworzyło już blisko dwa tygodnie temu magazyn centralny deficytowych materiałów. O brakach wspomniał również Mariusz Mazurek, rzecznik szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Pojawiają się sygnały o problemach z dostawami jednorazowego sprzętu, który jest sprowadzany z Chin.
Przypomnijmy, że w Polsce do tej pory potwierdzono 17 przypadków koronawirusa. O szpitalnych brakach już kilka dni temu informowała "Gazeta Wyborcza". W zielonogórskim szpitalu, w którym jest leczony pierwszy pacjent z koronawirusem w Polsce, kończą się zapasy masek, skafandrów, fartuchów. Pielęgniarki groziły, że odejdą od łóżek.
źródło: "Polska Times"