
Reklama.
Coraz więcej szpitali w Polsce alarmuje o brakach w zaopatrzeniu. W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu skończyły się maseczki ochronne. Władze placówki postanowiły ratować się metodą znaną z PRL i zleciły... ręczne uszycie takich masek.
W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie odwoływane są przyjęcia i zabiegi. Jako powód wskazano "drastyczne ograniczania dostępu do środków ochrony osobistej dla personelu". Jest problem nie tylko z dostępem do masek, ale także fartuchów dla lekarzy oraz pielęgniarek.
Czytaj także: Szpitale cierpią na brak zaopatrzenia. Jaśkowiak zdradził, na ile go wystarczy w Poznaniu
W szpitalach kończą się rezerwy
Podstawowych materiałów medycznych brakuje też w szpitalu w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. – Brakuje nam wszystkiego, co pozwala chronić personel, czyli kombinezonów, masek, okularów, rękawiczek – wyliczał Kamil Barczyk, szef placówki.Planowane zabiegi wstrzymano w szpitalu w Rybniku. Powód? Kończy się jednorazowy sprzęt chirurgiczny. – Zamawiamy sprzęt, ale dostawy przychodzą w zdecydowanie niezadowalających ilościach – stwierdził Michał Sieroń, rzecznik szpitala.
Niepokojąco wygląda też sytuacja w Poznaniu. – Rezerwa masek i strojów ochronnych w wystarczy na trzy dni. Bez tego personel medyczny będzie odmawiał dalszej pracy – zdradził prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.
O sytuacji w polskich szpitalach pisał w naTemat lekarz Bartosz Fiałek. I nie ukrywał, że polski personel medyczny jest traktowany trochę jak mięso armatnie. "Niewystarczająca ilość środków ochrony indywidualnej (np. kombinezony) w wielu szpitalach, braki intensywnych szkoleń i przygotowań do walki z epidemią – to wszystko działa na niekorzyść pracowników ochrony zdrowia w kontekście włoskiej sytuacji" – wyliczał.