
Reklama.
We Włoszech zaczyna brakować i miejsc w szpitalach, i sprzętu. 15-łóżkowy oddział intensywnej terapii ma obecnie 45 łóżek. To przez ciężkie śródmiąższowe zapalenie płuc wywołane koronawirusem i wymagające zastępczej terapii oddechowej (respiratoroterapii). Niektórzy włoscy lekarze przyznają, że jest jak na wojnie i każdy pacjent wymaga już intensywnej pomocy.
Czytaj także: Dramatyczna relacja lekarza z Bergamo. Ujawnił, co dzieje się z zakażonymi koronawirusem
W Polsce sytuacja też nie napawa optymizmem. Mamy 10 tysięcy respiratorów i 4,5 tys. miejsc na oddziałach intensywnej terapii – podaje "Gazeta Wyborcza". Ministerstwo Zdrowia jest tego świadome, bo od lat mówią o tym konsultanci krajowi ds. chorób zakaźnych.
– To wąskie gardło. Można jako łóżek na intensywnej terapii użyć łóżek na oddziałach pooperacyjnych, ale wtedy trzeba by się ograniczyć do operacji ratujących życie, a resztę odłożyć. Problem polega na tym, że pacjent z ostrą niewydolnością oddechową spędzi na intensywnej terapii dwa, trzy tygodnie – powiedziała gazecie prof. Andrzej Horban.
A co z osobami po wypadkach i innymi chorymi? Bo przecież zakażeni koronawirusem to nie wszyscy pacjenci przyjmowani do szpitali w Polsce.
Duda: Zgony w zasadzie pewne
Przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce przybywa z godziny na godzinę. Jeszcze niedawno donosiliśmy o "zaledwie" dwóch nowych przypadkach w Cieszynie i Łodzi, a tymczasem Ministerstwo Zdrowia właśnie podało, że wykryto wirusa u kolejnych czterech osób: dwóch w Ostródzie, jednej w Poznaniu i jednej w Opolu.Jak informowaliśmy w naTemat.pl, na jednej z konferencji prasowych Andrzej Duda podsumowywał pracę służb, które walczą z koronawirusem. W pewnym momencie prezydent podzielił się też szczerym przemyśleniem. – To, że będą zgony obawiam się, że jest w zasadzie pewne. Mam nadzieję, że będzie tych przypadków jak najmniej – powiedział w Szczecinie.
źródło: "Gazeta Wyborcza"