
Kraje w połowie Europy zamknęły granice. Wstrzymano ruch lotniczy, zamknięto szkoły, miliony ludzi zamknęło się w domach. Zupełnie inaczej niż w Wielkiej Brytanii. A także w Szwecji, gdzie – mimo ponad 1000 przypadków koronawirusa – życie, przynajmniej pozornie, toczy się normalnym trybem. – Wszystko jest otwarte, szkoły czynne. Ale panikę widać w sklepach. Apteki są ogołocone. Tylko rząd cały czas nic nie robi – mówią nam Polacy.
Jak Szwecja walczy z koronawirusem
– Ograniczono tylko masowe imprezy powyżej 500 osób. Poza tym w Szwecji, niestety, przyjęli taką samą politykę jak Wielka Brytania. Chcą, aby jak najwięcej osób zaraziło się wirusem, by w przyszłości ludzie się na niego uodpornili – mówi nam z goryczą Agnieszka, Polka mieszkająca w Sztokholmie.Jak w Szwecji reagują na działania rządu
Justyna Miśtal z miasta Gävle sama była w takiej sytuacji. Twierdzi, że miała objawy koronawirusa, dzwoniła na infolinię, ale linie były przeciążone. Nie poszła do lekarza. – Miałam wszystkie objawy, lecz sama dałam sobie radę z dolegliwościami. Stosowałam witaminy oraz jod. Teraz stosuję się do zaleceń dotyczących higieny, omijania skupisk ludzi. Siedzę z dzieckiem w domu, nie dałam jej do przedszkola – mówi.Córka jest nauczycielką. Od przedwczoraj siedzi w domu z 2 dzieci chora. Symptomy choroby podobne do corony, ale nie chcą jej testować, bo nie jest w grupie zagrożonej!! I Nie ważne jest, że pracuje w szkole, gdzie jest 650 uczniów plus personel!!! To jest chore!!!".
"Wszyscy panikujecie, a ilu z Was patrzy do przodu na konsekwencje? Nie pójdę do pracy, dziecko w domu, ale za kilka tygodni ekonomia stanie - firmy zaczną upadać (bo nadal maja koszty, ale nie maja przychodów - bo pracownicy wola zostać w domu, bo nie ma klientów, bo u dostawcy nie było ludzi do pracy i nie było dostawy) i realnie większe jest prawdopodobieństwo głodu, bezrobocia niż śmierci na koronawirus".
