Członek zespołu Batushka z Podlasia jest zakażony koronawirusem. Dla katolickiego publicysty okazało się to pretekstem do rozważań na temat wiary w Boga i domniemanej profanacji symboli religijnych.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Informacja o tzw. pacjencie zero z Podlasia pojawiła się w czwartek. Mieszkaniec Sobolewa to Krzysztof Drabikowski, który sam siebie nazwał z tej okazji "prekursorem na Podlasiu". Znalazł się w szpitalu zakaźnym w Białymstoku z powodu covid-19. Potwierdzono u niego obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Wcześniej podróżował m.in. po Niemczech i Wielkiej Brytanii. Mężczyzna twierdzi, że miał spore problemy ze skontaktowaniem się z odpowiednimi służbami ratunkowymi.
W specyficzny sposób informację o zakażeniu skomentował katolicki dziennikarz "Niedzieli" Artur Stelmasiak. "Pierwszy przypadek koronawirusa na Podlasiu trafił na członka satanistycznego zespołu Batushka, który profanował liturgię Kościołów wschodnich. Może się nawróci i stwierdzi, że lepiej prosić Pana Boga o pomoc, a nie szatana. I co wirus rozprzestrzenia się na Mszach św" – napisał w dość osobliwym poście Stelmasiak.
Przy okazji epidemii koronawirusa w Polsce głośno jest też o różnych żartownisiach czy zwykłych nieporozumieniach. Ukrainiec w województwie opolskim podczas rozmowy przez telefon w sklepie wyznał, że jest na kwarantannie. Obsługa sklepu wezwała policję. Okazało się, że po prostu miał zostać w domu, a użycie słowa "kwarantanna" wywołało problemy.
Z kolei 59-letni mieszkaniec Grudziądza groził podczas rozmowy pod telefonem alarmowym 112, że będzie jeździł po mieście i zakazi wszystkich koronawirusem. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu i to był jedynie głupi żart. Za nieodpowiedzialne zachowanie stanie jednak przed sądem.
Czytaj także: