Profesor Li Lanjuan, członek zespołu ekspertów ds. koronawirusa w Pekinie wyraziła zaniepokojenie sytuacją związaną z ludźmi, którzy powracają z zagranicy. Zdaniem prof. mogą oni wywołać kolejną epidemię na dużą skalę w Państwie Środka.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Prof. Li Lanjuan powiedziała to w następstwie ogłoszenia przez urzędników zajmujących się służbą zdrowia pierwszego przypadku w kraju osoby, która prawdopodobnie zakaziła się covid-19 od innej osoby, która wróciła z zagranicy.
– To wymaga od nas dalszego zintensyfikowania wysiłków i niestrudzonej pracy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii zapalenia płuc spowodowanej przez koronawirusa w innych miastach – powiedziała.
– Misja w Wuhan nie została zakończona. Nadal istnieje wielu pacjentów w krytycznym stanie. Ponadto uważam, że obecna sytuacja w Chinach jest bardzo trudna. Bardzo się martwię, że przypadki importu mogą wywołać kolejną epidemię na dużą skalę. Czy możemy dołożyć wszelkich starań, aby strzec naszego kraju i zapobiec kolejnej epidemii? To trudne wyzwanie – dodała w rozmowie z gazetą "People's Daily".
Dotychczas w Chinach odnotowano ponad 81 tys. przypadków zakażeń koronawirusem. 3277 osób zmarło. Państwo Środka ostatnio chwaliło się sukcesami w walce z pandemią. Przekazano, że zamknięto wszystkie szpitale tymczasowe wybudowane naprędce po wybuchu epidemii. Mogła też nastrajać optymistycznie minimalna liczba nowych zakażeń koronawirusem. Jednak pojawiały się też głosy o nowym problemie – związanym właśnie z osobami wracającymi z zagranicy.