Mowa o 50-letniej mieszkance Konina, która wróciła z Niemiec w niedzielę. Jak podał lokalny portal, kobieta przechodziła kwarantannę. Jej zwłoki znalazł we wtorek zięć.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury w Koninie, kobieta rzeczywiście wypełniła na granicy dokumenty związane z kwarantanną, jednak do sanepidu w Koninie one jeszcze nie dotarły. Policja także miała nie wiedzieć o kwarantannie.
– Po przyjeździe z Niemiec kobieta skarżyła się członkom rodziny na zły stan zdrowia. Nie wiemy jednak, czy kontaktowała się z lekarzami. We wtorek nie odbierała telefonów, dlatego zięć pojechał sprawdzić, co się dzieje. Przez okno zobaczył teściową leżącą na podłodze i powiadomił służby – powiedziała Agnieszka Marańda z prokuratury w Koninie.
Strażacy i ratownicy weszli do mieszkania w specjalnych kombinezonach, które chronią przed koronawirusem. Okazało się, że kobieta nie żyje. Wykluczono udział osób trzecich. Prokuratura odstąpiła od przeprowadzenia sekcji zwłok. Śledczy nie będą więc ustalać, czy kobieta była zakażona koronawirusem i z tego powodu zmarła.
Jak powiedział "Wyborczej" jeden z doświadczonych policjantów, zasadne jest jednak, by zbadał to sanepid. Bo jeśli była zakażona koronawirusem, kwarantanną powinny zostać objęte osoby, z którymi się kontaktowała.
Agnieszka Dybała-Kamińska, szefowa sanepidu w Koninie, oceniła jednak, że nie ma podstaw, by sądzić, że zmarła była zakażona koronawirusem. Mają na to wskazywać kryteria epidemiologiczne.
We wtorek głośno było także o 17-latku zakażonym koronawirusem, który miał nietypowe objawy. Chłopiec, u którego potwierdzono COVID-19, miał zaburzenia zmysłów smaku i węchu. Te informacje potwierdził dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Ostrowie Wielkopolskim Andrzej Biliński.