Czasem wystarczy 30-minutowy wykład, by zainkasować kilka tysięcy złotych. Prelekcyjny biznes kręci się w najlepsze, a chętnych do wygłaszania prelekcji jest coraz więcej. "Mówcy inspirujący sprawiają, że ludzie na sali wyskakują z butów" – mówi jeden z nich.
W bazie CSA, międzynarodowej sieci, która organizuje prelekcje znanych autorytetów z różnych dziedzin, jest już prawie 6 tys. nazwisk. Byli politycy, eksperci biznesu, ekonomiści, sportowcy, podróżnicy. Z Polski są np. Lech Wałęsa, polarnik i biznesmen Marek Kamiński oraz były szef GROM gen. Roman Polko.
Ten ostatni występuje na konferencjach i imprezach średnio raz w miesiącu i – jak przyznaje cytowana przez "Rzeczpospolitą" Agnieszka Masiarz z polskiego oddziału sieci CSA – jest jednym z najbardziej popularnych mówców w Polsce. Podobnie zresztą jak znany ekonomista prof. Witold Orłowski, który rocznie występuje nawet kilkadziesiąt razy.
Ile zarabiają prelegenci? W Polsce od 8 do 30 tys. zł za występ. Na Zachodzie biznes jest jeszcze bardziej opłacalny, bo tam honoraria wynoszą nawet do 20 tys. euro.
Obok znanych osobistości ze świata polityki czy sportu, są też profesjonaliści, którzy swoją markę w tej branży budują właśnie poprzez kolejne wystąpienia.
Kto ich zaprasza? Najczęściej duże korporacje – na spotkania zarządów i kluczowych menedżerów, ale autorytety występują też z prelekcjami na spotkaniach integracyjnych i szkoleniach dla pracowników oraz na specjalnych imprezach z udziałem kontrahentów firmy. Wtedy znane nazwisko podnosi rangę spotkania, dowartościowując jego uczestników. CZYTAJ WIĘCEJ
"Rzeczpospolita"
Mówcy inspirujący – jak mówi skromnie jeden z nich – sprawiają, że ludzie na sali wyskakują z butów. To ich firmy zapraszają, gdy wprowadzają nową strategie, restrukturyzują, a potem integrują łączące się firmy albo chcą po prostu dopieścić klientów, fundując im występ autorytetu, który zachęci do pracy nad sobą. CZYTAJ WIĘCEJ