Bob Dylan osiągnął już praktycznie wszystko – międzynarodową sławę, szacunek krytyków, miliony fanów na całym świecie, a uwielbienia dla jego twórczości nie kryje sam Barack Obama. Artysta nie spoczął jednak na laurach. Jego nowa płyta już w najbliższy wtorek.
Bob Dylan w tym roku obchodzi 50-lecie pracy artystycznej, lecz w przeciwieństwie do polskich weteranów muzycznych, tak lubiących benefisy i rocznice, Dylan nie przestaje pracować. Już w najbliższy wtorek do sklepów trafi jego nowy, 35. z kolei krążek zatytułowany "Tempest".
Tą płytą Dylan po raz kolejny udowadnia swoją potęgę. Wielu wątpiło, czy amerykański bard jest w stanie po raz kolejny uwieść publikę, ale "Tempest" nie pozostawia wątpliwości: tak!
Płyta była wyczekiwana przez wszystkich. Dylan swój ostatni album wypuścił trzy lata temu, kiedy wydał świąteczną składankę. Pojawiły się głosy krytyczne, zarzuty odcinania kuponów od sławy i końcu wielkiego muzyka. Jak widać, a raczej słychać, Dylan nie żegna się ze swoimi słuchaczami, a wręcz przeciwnie – zaprasza ich w nową przygodę po amerykańskiej klasyce, a jego zachrypnięty głos po raz kolejny czaruje.
Utworów z premierowego książka, jak i największych przebojów laureata nagrody Pulitzer i wielokrotnego nominowanego do Nobla będzie można posłuchać w najbliższą niedzielę oraz poniedziałek na koncertach muzyka w warszawskim klubie Hard Rock Cafe. Pytanie "czy warto?" nie powinno w tym wypadku istnieć.