Paweł Kukiz rozwija swój ruch Zmieleni.pl. Na Facebooku muzyk pochwalił się właśnie, że już 34 tysiące internautów poparło inicjatywę. Obserwacja oddolnej, nie wspieranej przez żadną partię, akcji Kukiza przypomina budzący się tuż po wybuchu kryzysu finansowego ruch Tea Party. Dziś stanowią oni potężną siłę w Kongresie. O analogiach i różnicach pomiędzy tymi inicjatywami rozmawiamy z dr. Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem - politologiem i amerykanistą z Uczelni Vistula.
Paweł Kuzkiz coraz intensywniej rozwija swój ruch obywatelski - Zmieleni.pl. – Jeżeli "Solidarność" uzna, że jedyną metodą na to, by Sejm intensywnie pracował nad ustawą o JOW, jest blokada Sejmu, to jestem gotowy być tam razem z nimi aż do skutku – mówi muzyk portalowi Onet.pl. Czy inicjatywa Kukiza może zacząć odgrywać większą rolę w polskiej polityce?
Paweł Kukiz rozwija ruch Zmieleni.pl. To może być polska wersja Tea Party?
Tea Party – amerykański populistyczny, ruch społeczny o programie konserwatywno–libertariańskim wyrosły na fali masowych protestów ulicznych w 2009 roku skierowanych przeciwko reformom administracji prezydenta George'a W. Busha (…) oraz następujących po nim reformom administracji prezydenta Baracka Obamy (…) CZYTAJ WIĘCEJ
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Tea Party miała wsparcie finansowe ludzi, którzy angażują się w politykę. Mieli także poparcie polityków. Zyskała swoje wpływy przez prawybory, czyli mechanizmu, którego ani w europejskiej, ani w polskiej polityce nie ma. Osoby nieznające realiów amerykańskiej polityki postrzegali ten ruch przez pryzmat protestów, a z nich nigdy nic nie wynika. Przykładem tego jest na równolegle działający ruch Occupy.
Z kolei Tea Party brała aktywny udział w życiu partii, wystawiała lub popierała kandydatów w prawyborach, angażowała wolontariuszy. Przez to wyeliminowała wielu polityków - nawet z dużym doświadczeniem, bardzo szanowanych - i stała się znaczącą siłą w Partii Republikańskiej. Stosując europejską terminologię - Tea Party jest frakcją.
Zmieleni mogliby działać jako taka frakcja w ramach którejś z partii?
W Polsce jest mocny wymóg jedności i spoistości partii politycznych. Z kolei w Stanach partie są otwarte na różnorodność, uważa się nawet, że im jej więcej, tym lepiej. W Polsce frakcje są wypalane ogniem i wycinane mieczem biblijnego archanioła. Dlatego Zmieleni.pl musieliby się przekształcić w oddzielną partię polityczną.
Czy na tym etapie, gdy Zmieleni.pl to ruch społeczny, politycy mogliby działać równolegle w nim i w swoich partiach?
Oczywiście mogliby, ale ryzykując wyrzucenie czy marginalizację w swoich ugrupowaniach. Przecież polityka nie trzeba karać wyrzuceniem z partii. Można mu na przykład dać słabe miejsce na liście wyborczej.
W polskim i europejskim systemie partyjnym nie ma prawdziwych prawyborów. Jedyne w miarę otwarte miały miejsce przy starcie Platformy Obywatelskiej w 2001 roku, a więc bardzo dawno. Prawybory prezydenckie z 2010 roku były już tylko między dwoma kandydatami wskazanymi przez władze partii. A to właśnie przez prawybory ten ruch mógłby zdobyć jakieś realne wpływy. Nie przez demonstracje ani przez występy medialne.
Może wsparcie "Solidarności" pozwoli ruchowi Zmieleni.pl odegrać większą rolę na polskiej scenie politycznej?
W przypadku Tea Party duży udział w sukcesie tego ruchu mieli wspierający ją finansowo biznesmeni. "Solidarność" może pomóc ruchowi Pawła Kukiza, ale czy przesądzi o jego sukcesie - nie jestem w stanie powiedzieć. A to, że związki zawodowe popierają partie nie jest niczym dziwnym. Polska nie odstaje tutaj od standardów światowych. W USA na związkach opiera się Partia Republikańska, u nas też są dwie centrale związkowe, które mniej lub bardziej popierają partie. W tej sferze nie różnimy się od zagranicy.