Po chłodnym, a momentami wręcz zimowym początku kwietnia, przyszły tydzień upłynie w Polsce w iście letnim stylu. Będzie bardzo ciepło i słonecznie. Jednak co z tego, jeśli i tak musimy siedzieć w domach. Epidemia koronawirusa tak prędko się nie skończy, a słoneczne dni mogą dodatkowo wpłynąć na wzrost liczby zakażeń.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Sprawdza się stare ludowe przysłowie z kwietniem pletniem. Już obecny weekend jest w dość ciepły i słoneczny, ale to dopiero preludium. Fale bardzo ciepłego powietrza z południa odczujemy w drugiej połowie przyszłego tygodnia. Temperatury po raz pierwszy w tym roku przekroczą 20 stopni. Są też możliwe lokalne burze.
"Wszystkie modele pogodowe zgodnie prognozują, że szczególnie wysokie temperatury zobaczymy od środy. Wtedy w wielu miejscach Polski temperatura zbliży się, a nawet przekroczy 20 stopni. Jednak już we wtorek termometry pokazać mogą 22 stopnie na zachodzie" – podają fanipogody.pl.
Niestety w najbliższym czasie czeka nas też deficyt opadów, co jest z pewnością złą wiadomością dla rolnictwa. "Wstępne prognozy mówią, że opadów nie zobaczymy przez przynajmniej tydzień" – przyznaje na swojej stronie Jarosław Turała z Polskiego Stowarzyszenia Pasjonatów Meteorologii.
Ochłodzenia możemy się spodziewać dopiero w wielkanocny poniedziałek.
Pomimo pięknej pogody za oknem, apelujemy o pozostanie w domach. Minister zdrowia radzi, by nie jechać do rodziny na Wielkanoc. – Kontakt fizyczny przy rodzinnym stole jest ogromnym zagrożeniem – przyznał na konfekcji Łukasz Szumowski.