Do Sejmu już za kilka dni ma wrócić projekt całkowicie zakazujący aborcji. Politycy zajmą się nim w czasie, kiedy Polska walczy z epidemią koronawirusa, a władza PiS za wszelką cenę próbuje zorganizować w maju wybory prezydenckie.
Głosowanie nad projektem autorstwa Kai Godek pojawiło się w porządku obrad Sejmu zaplanowanych na 15 kwietnia.
O tym, że spór dotyczący aborcji wróci niebawem do Sejmu alarmują politycy opozycji. "PiS wyciąga z szuflady zamrożone projekty w tym ten fundujący kobietom w Polsce prawdziwe piekło" – podkreśla Katarzyna Kotula z Lewicy.
O tym, że Sejm wróci do kontrowersyjnych pomysłów informuje też Barbara Nowacka. Trzeba jednak zaznaczyć, że projekt musiał znaleźć się w porządku obrad na 15 kwietnia, ze względu na przepisy ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli.
Projekt "Zatrzymać aborcję" przewiduje de facto całkowity zakaz przerywania ciąży w Polsce. Jego autorzy domagają się wykreślenia z polskiego prawa zapisu o aborcji eugenicznej, czyli możliwości przerwania ciąży z powodu nieuleczalnej choroby płodu.
Pomysł zakłada, że za spowodowanie śmierci dziecka poczętego grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.