Mateusz Morawiecki poinformował w czwartek o przedłużeniu obostrzeń związanych z epidemią COVID-19. Wiadomo też, że będziemy mieli obowiązek zakrywania twarzy od przyszłego czwartku – to właśnie wtedy ma rozpocząć się spodziewany szczyt zachorowań. Oprócz tego premier wygłosił jednak też kilka zdań, które nie wróżą Polakom spokojnej przyszłości.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Chodzi szczególnie o – pominięte w pierwszych medialnych doniesieniach – słowa o tym, że bardzo długo w Polsce nie będzie tak, jak było dotychczas. W czwartek Mateusz Morawiecki mówił o nowej rzeczywistości, w jakiej się znajdziemy przez epidemię koronawirusa. Dlaczego nowej?
– Ponieważ ta dotychczasowa rzeczywistość, która była przed pandemią przez długi czas – może nawet przez lata – nie wróci – stwierdził premier. – Co nie znaczy, że nie mamy mieć nadziei... Poprzez odpowiednie rygory i obostrzenia Polska będzie w stanie poradzić sobie z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa – zaznaczył szef rządu.
Kilka chwil później, w podsumowaniu swego wystąpienia Mateusz Morawiecki jeszcze raz wrócił do tego dość pesymistycznego wątku. – Wiem, że żyjemy w czasie ogromnej niepewności. Trudno przewidzieć, co będzie jutro, pojutrze, a co dopiero za miesiąc, dwa. Ale w tej nowej rzeczywistości musimy żyć – powiedział.