Pracownicy urzędów skarbowych anonimowo przyznają, że dostają zlecenia z ministerstwa finansów, aby dokładnie prześwietlać zarobki wracających z emigracji Polaków. "Emigrant to zwierzyna łowna" – mówią.
"Minister Rostowski kombinuje jak by tu obrobić z pieniędzy emigrantów, którzy mają konta za granicą. Stąd zalecenia dla skarbówek, żeby zainteresowały się tymi, którzy wracają" – czytamy w artykule na Interia.pl. Portal cytuje pracowników urzędów skarbowych z Pomorza i Krakowa, którzy przyznają, że z ministerstwa finansów dostają zlecenia na wracających z emigracji.
"To taki niepisany prikaz z góry. Emigrant to świetna zwierzyna łowna. Ma jakieś pieniądze do zabrania, nie jest pod nikogo podpięty, nie ma znajomości i przez kilka lat w normalnym kraju zdążył się odzwyczaić od naszego absurdu prawnego, więc w tym gąszczu przepisów poruszać się nie umie. A jak przypadkiem założy sobie jakąś firmę, to już jest nasz" – mówi anonimowy pracownik krakowskiej skarbówki. Jak twierdzi, w ciągu miesiąca od założenia firmy, taki były emigrant ma kontrolę ze skarbówki, ZUS-u i Sanepidu.
Czytaj także: Przystanek Polska PL - emigranci odkłamują swój wizerunek zagranicą
Autorzy tekstu zwracają uwagę, że sukces "zielonej wyspy", czyli uniknięcie recesji, udało się osiągnąć dzięki kredytom i pieniądzom od emigrantów. Tylko w I kwartale 2012 roku do Polski przesłano 928 mln euro, a w 2011 roku było to 861 mln euro. Trudno się więc dziwić, że rządzący specjalnie nie zachęcają emigrantów do powrotu.