"Zróbcie nam testy, mamy sytuację zagrażającą zdrowiu i życiu wielu podopiecznych" – piszą w dramatycznym tonie pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu. Jak twierdzą, nikt nie wie, kto jest zakażony koronawirusem. Do tej pory nie przeprowadzono testów.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Część podopiecznych ośrodka, tak jak kilkoro opiekunów, ma objawy zakażenia koronawirusem. To podwyższona temperatura. – Brak wiedzy o tym, kto jest zakażony koronawirusem, uniemożliwia odizolowanie osób zdrowych od chorych. (…) Wygląda na to, że w dużym tempie jedni zarażają się od drugich – powiedziała RMF FM jedna z opiekunek w DPS w Kaliszu.
Kilka osób z placówki już trafiło do szpitala. Wtedy przeprowadzono im testy, które potwierdziły zakażenie. W DPS, jednym z największych w Wielkopolsce, przebywają głównie starsze i schorowane osoby, wymagające stałej opieki.
Jak dowiedziało się RMF FM w wielkopolskim urzędzie wojewódzkim, we wtorek lub środę wszyscy podopieczni i personel mają mieć pobrane próbki do badań na obecność koronawirusa. Wojewoda przekazał 1,3 tys. maseczek ochronnych oraz płyny do dezynfekcji. Także kombinezony, gdy tylko się pojawią, trafią do Kalisza.
Sanepid zdecydował o zamknięciu DPS w Kaliszu jeszcze przed świętami. W budynku łącznie miało wtedy znajdować się 177 osób. Przyczyną zamknięcia placówki było zakażenie koronawirusem, które wykryto u dwóch pracowników zakładu opiekuńczego.
O dramacie w domach pomocy społecznej więcej pisała dziennikarka naTemat Daria Różańska. Wielu pacjentów jest w nich zamkniętych. Brakuje też rąk do pracy z powodu masowych zakażeń personelu i pacjentów oraz obowiązkowej w takich przypadkach kwarantanny.