Przy takim rządzie umrzemy tak czy owak: jak nie na Covid, to z głodu
Eliza Michalik
17 kwietnia 2020, 06:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 kwietnia 2020, 06:01
Sytuacja w Polsce wygląda bardzo źle: rząd zostawił obywateli samych sobie. Nie ma planu na otwarcie gospodarki, izolowanie i pomoc grupom najbardziej narażonym. Nie bada i nie robi tego, co do niego należy. Minister Szumowski jest niekompetentny i swoimi chaotycznymi decyzjami zmierza prosto do sytuacji, w której wszyscy, którzy nie umrą na koronawirusa, umrą z głodu.
Reklama.
Wielu rzeczy o Covid-19 nie wiadomo, ale i wiele wiadomo. Wiemy, że ze stanem epidemii trzeba będzie żyć jeszcze rok, dwa – dopóki nie pojawi się lek albo szczepionka, a zatem trzeba nauczyć się z nim żyć normalnie.
I że dla znakomitej większości populacji jest on niegroźny – ponad 80 procent przejdzie go jak przeziębienie. Warto więc, zamiast zamykać wszystkich, wzmocnić służbę zdrowia tak, żeby mogła komfortowo i bez stresu leczyć tych, którzy zachorują na umiarkowaną i ciężką postać choroby.
Wiadomo, że nie ma sensu zbyt długie zamykanie wszystkich ludzi w domach, a ma sens namierzanie źródeł zakażenia, przez masowe, przesiewowe robienie testów i izolowanie chorych, żeby nie zarażali.
I że na Covid nie umiera się masowo w męczarniach, to jest żadna dżuma, umierają głównie ludzie z grup ryzyka – warto zatem pomyśleć o szczególnym zabezpieczeniu właśnie ich.
Że w sumie większość społeczeństwa i tak musi się zarazić byśmy mogli nabyć odporność populacyjną.
Że z każdym dniem zamknięcia polska gospodarka traci miliardy i że oprócz Covid istnieją tysiące innych chorób, na które nieleczeni teraz ludzie będą umierać.
Że nie możemy już zbyt długo żyć w totalnym zamknięciu – z powodów ekonomicznych, psychologicznych, i także dlatego, że to po prostu nie jest życie. Bo życie to nie fizyczne przetrwanie na kanapie, przed telewizorem, ale ruch, działanie, doświadczanie i kontakt z innymi ludźmi. Bez tego wszystkiego nie ma na dłuższą metę sensu.
Wiadomo, że z każdym dniem zamknięcia rośnie stos spraw do pilnego załatwienia: lawinowo zwiększająca się liczba przypadków przemocy w rodzinie, zagrożenie przestępczością (policja jest zbyt zajęta przeganianiem ludzi z paków, żeby z nią na serio walczyć), problemy ze zdrowiem fizycznym i psychicznym ludności, rodzinne i małżeńskie. Podwyżki cen, już odczuwalne – a będzie coraz gorzej i kryzys gospodarczy, jakiego nie było od lat 30. ubiegłego wieku.
Więc kiedy się pozbiera to, co wiadomo, wychodzi, że polski rząd kompletnie nie robi nic, żeby nam pomóc.
Bo nie ma żadnej realnej pomocy dla przedsiębiorców. Obie tarczy antykryzysowe to śmiech na sali. Głównym Rzecznikiem Dyscypliny Finansów Publicznych zostaje 28-latek bez doświadczenia, wzięty, jak przypuszczam, do tej pracy właśnie dlatego: żeby nie połapał się w kombinacjach jakie rząd będzie robił z finansami publicznymi, a pewno będą to numery jakich świat nie widział.
Dalej – wychodzi na razie na to, że głównym źródłem zakażeń są ci, którzy powinni pomagać, a więc personel medyczny i opiekunowie osób starszych, a ściga się głównie spacerowiczów i biegaczy.
No i, co najgorsze, nie ma żadnego planu na otwieranie gospodarki. Minister Szumowski, zupełnie niekompetentny w sprawach gospodarczych, a i w zdrowotnych tak sobie, karmi nas codziennie nowymi banialukami. Przed świętami mówi, że po świętach ujawni dokładny plan luzowania zamknięcia i otwierania gospodarki. Po świętach zmienia zdanie i tajemniczo bajdurzy o nie wiadomo jak długim trzymaniu wszystkich ludzi nadal w domach. Raz głosi, że maseczki nie są niezbędne a zaraz później, że trzeba je nosić wszędzie i to jeszcze przez dwa lata! (choć zdaniem WHO zbyt długo noszona maseczka to biologiczna bomba zagrażająca zdrowiu nawet zdrowych osób).
Sytuacja wygląda bardzo źle. Młodzi, zdolni do pracy ludzie, którym niewiele grozi, siedzą w domu, rujnując sobie życie – nie wiadomo po co i dlaczego. Rząd zamiast na pomocy grupom szczególnie zagrożonym i wykrywaniu źródeł zakażeń zajmuje się tym, żeby jak najwięcej wycisnąć dla siebie z tej sytuacji: a to forsując bezprawne wybory, a to zarabiając na czym się da, a to zlecając swoim ludziom różne rzeczy i czynności związane z zabezpieczeniem przed koronawirusem za niezłe pieniądze. Nikt nie myśli o obywatelach i chorych i nikt nie myśli o planie przywracania nas, tak jak to już się dzieje w innych krajach europejskich, do normalnego życia. Rząd zostawił nas samym sobie, zabierając środki do życia. A więc: jak nie umrzecie na koronawirusa, to umrzecie z głodu.