Gdy w Warszawie wylądował rekordowo duży samolot, premier Mateusz Morawiecki z dumą zorganizował konferencję prasową na płycie lotniska. Teraz, gdy do Portu Północnego w Gdańsku przypłynął rekordowo wielki masowiec, rząd PiS milczy. Bo i cóż miałby powiedzieć społeczeństwu? Dla władzy to raczej powód do wstydu.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
14 kwietnia na Okęciu wylądował największy samolot transportowy świata Antonow An-225 Mrija. Początkowo politycy PiS zapowiadali, że maszyną tą przyleci 400 ton środków ochrony koniecznych w walce z koronawirusem. Premier Mateusz Morawiecki - choć samolot witał z dumą - przyznał, że tych środków jest o wiele mnie, bo 80 ton.
Gdy do Portu Północnego w Gdańsku 16 kwietnia wieczorem przypłynął największy masowiec, jaki został dotąd obsłużony w polskim porcie, żadnej fety nie było. Wręcz przeciwnie - towarzyszyła temu cisza. O fakcie dowiedzieliśmy się tylko dlatego, że wizytę tę odnotował branżowy PortalMorski.pl.
Statek ten to Agia Trias. Jednostka ta charakteryzuje się nośnością 185 820 ton, do Polski przypłynęła wypełniona... węglem z Kolumbii. Węgiel został Gdańsku rozładowany, statek 20 kwietnia wieczorem odpłynął.
Jak dowiedziała się dziennikarka specjalizująca się w tematyce energetycznej Karolina Baca-Pogorzelska, węgiel ten kupiła kontrolowana przez Skarb Państwa spółka PGE.
Wiadomość o węglu sprowadzanym z Kolumbii wywołała oburzenie. Padają pytania, jak to się ma do obietnic rządu PiS ratowania polskich kopalń, które mają problem ze zbytem swego węgla. Już wcześniej nieraz informowano, że Polska sprowadza węgiel z Rosji, Mozambiku czy Australii.