W samym Sztokholmie zakażonych koronawirusem może być już nawet 600 tysięcy osób. Tak przynajmniej twierdzi szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego. Były państwowy epidemiolog Johan Giesecke nie ma wątpliwości, że 99 proc. zakażonych nawet nie wie, że są nosicielami SARS-CoV-2, bo nie mają żadnych objawów.
– Są ludzie, którzy przechodzą przez to bezboleśnie, choć oczywiście część osób choruje poważnie i nawet umiera. Ale jeśli spojrzymy na wszystkich zakażonych, to grupa ciężko chorujących stanowi bardzo mały odsetek – przyznał Johan Giesecke, a jego słowa cytuje szwedzki "Aftonbladet".
Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego przeprowadziła badania, by oszacować realną liczbę zakażonych koronawirusem. Okazało się, że 600 tys. osób może zakazić się SARS-CoV-2 przed końcem kwietnia w samym tylko Sztokholmie.
Giesecke wskazał, że 99 procent lub więcej osób nawet nie wie, że miało koronawirusa. – Podczas gdy niektórzy odczuwają objawy takie jak suchy kaszel czy gorączka, to wielu może przenosić wirusa nawet go nie zauważając – tłumaczył.
Dodajmy, że Szwecja zdążyła już zasłynąć jako kraj, który w walce z epidemią nie podjął tak radykalnych działań, jak inne państwa w Europie. Skupiono się na wydawaniu zaleceń, a nie wprowadzaniu zakazów.
Nie zamknięto szkół i nie ograniczano obywatelom możliwości wyjścia z domu. I okazuje się, że szczyt zakażeń miał minąć w Szwecji już 15 kwietnia. Takie informacje przekazał niedawno zastępca głównego epidemiologa kraju Anders Wallensten. O sytuacji w Szwecji już w marcu pisała w naTemat nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz.